Wielki rządowy program wymiany pieców to porażka. Przez komplikacje formalne wymieniono ich tylko 147

Codzienne Środowisko Dołącz do dyskusji (118)
Wielki rządowy program wymiany pieców to porażka. Przez komplikacje formalne wymieniono ich tylko 147

Wymiana pieców najwyraźniej się nie udała. Prawie nikt z tych, którzy złożyli wniosek o dofinansowanie, nie podpisał umowy. Procedura jest bardzo skomplikowana i nieprzyjazna dla starszych ludzi.

Najpierw był rejestr pieców, żeby sprawdzić, ile ich w ogóle jest. Potem rząd postanowił nam pomóc.

Premier Mateusz Morawiecki obiecał wymianę kopcących pieców. Przeznaczono na to fundusz nie lada, bo aż 103 miliardów złotych. Nie dziwota: wymienić trzeba przecież aż trzy i pół miliona przestarzałych kotłów na węgiel, które generują smog. Rzecz w tym, że wymiana pieców prawie w ogóle nie ruszyła z miejsca, bo proces ten okazał się bardzo trudny dla wnioskodawców, a do tego, jak się okazuje, ci, którzy złożyli wniosek o wymianę, umowy nie podpisali. Czyżby pieniędzy jednak nie było, czy rząd robi wszystko, żeby przypadkiem nikt nie chciał wymienić pieca?

Umowę ostatecznie podpisano z 147 osobami. O sprawie donosi Gazeta Wyborcza.

Wymiana pieców

Sprawdzam przykładowy wniosek, który trzeba złożyć w jednej z pobliskich mi gmin. Wydaje mi się dość prosty, ot, trzeba podać swoje dane, wycenić ile będzie wynosiła wymiana pieca, na co zmieniamy i tym podobne. Ale jest parę haczyków, na które bez wątpienia nadzieją się osoby starsze czy takie, które zazwyczaj nie mają do czynienia z podobnymi dokumentami. wymiana pieców

To jest jednak oddolna inicjatywa samej gminy i niewiele wspólnego ma z programem „Czyste Powietrze”. W niniejszym wniosku chodzi o to, żeby samemu wymienić sobie piec, a później poczekać na dofinansowanie. Z tego, co mówili znajomi, którzy podjęli się takiej wymiany, składali wniosek jesienią, pieniędzy jeszcze nie dostali.

Prawdę mówiąc, nie dostali jej również ci, którzy złożyli wnioski w rządowym programie. A jest ich prawie cztery tysiące na samym Śląsku, który ma opinię węglowego piekła, dymiącego na resztę Polski. 2,3 tysiąca umów nie zostało również podpisanych w Małopolsce (a „smog w Krakowie” jest już swego rodzaju memem), nie ma ich również na Dolnym Śląsku (1,3 tysięcy wniosków).

Prawdę mówiąc, jeśli tak ma wyglądać walka o czyste powietrze, to może lepiej by było, żeby państwo nie brało się za nią w ogóle. Prawdę mówiąc, wystarczyłoby po prostu zwrócić oczy na elektrownie jądrowe i w takową zainwestować. Z tego co mówią znawcy, z przeciętnej elektrowni jądrowej 1/3 energii idzie na prąd, a reszta jest bezpowrotnie tracona w procesie schładzania reaktora. Tymczasem w elektrownia w Loviis ogrzewa Helsinki i nikt nie panikuje z tego powodu. Może przydałoby się popatrzeć na to, co wymyślili Finowie, zamiast tworzyć kolejne bezsensowne programy? Choćby po to, żeby z czasem zainwestować w mniej opłacalne wiatraki?