Sklepy internetowe mają duży potencjał. Nic dziwnego, że z roku na rok powstaje coraz więcej biznesów online. Dla przedsiębiorców większa konkurencja często oznacza jednak konieczność inwestowania dużej ilości czasu i pieniędzy, by jakoś wyróżnić się na rynku. Zdarza się jednak, że inny sklep zaczyna czerpać zyski z wypracowanej renomy, używając tej samej lub bardzo podobnej nazwy. Aby zapobiec takiej sytuacji, przedsiębiorca może zdecydować się na zastrzeżenie nazwy sklepu internetowego.
Podstawowa ochrona przysługuje bez podejmowania jakichkolwiek działań
Warto zacząć od tego, że zastrzeżenie nazwy sklepu internetowego nie jest obowiązkowe. Wielu przedsiębiorców od lat funkcjonuje na rynku bez zadbania o dodatkową ochronę. Nie oznacza to jednak, że wówczas konkurencja może do woli wykorzystywać ich nazwę. Pewne minimalne zabezpieczenie wynika już z samej Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz Ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji.
Pierwsza ze wspomnianych ustaw chroni to, co może być uznane za utwór, czyli zgodnie z definicją:
każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia.
Takim utworem może być więc także grafika czy właśnie logo – w tym logo sklepu internetowego. Problem w tym, że mało oryginalne oznaczenia graficzne (na przykład minimalistyczne litery na jednolitym tle) trudno uznać za na tyle twórcze, by podlegały ustawowej ochronie. Nie zawsze więc Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych pozwoli zabezpieczyć interesy przedsiębiorcy. Sprawa jeszcze bardziej się komplikuje, gdy w grę wchodzi ochrona samej nazwy, w oderwaniu od grafiki. Pojedyncze słowa rzadko bowiem zostaną uznane za utwór w rozumieniu prawa autorskiego.
Jest jeszcze druga możliwość – ochrona niezarejestrowanego znaku w oparciu o Ustawę o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Za czyn nieuczciwej konkurencji uznaje się bowiem między innymi oznaczenie towarów lub usług wprowadzające klienta w błąd. Jeśli więc sklep funkcjonuje na rynku, zdobywa powoli popularność i ktoś inny zaczyna się posługiwać podobnym oznaczeniem, jego czyn może zostać uznany za czyn nieuczciwej konkurencji. Oczywiście i tutaj nie zawsze rozstrzygnięcie okaże się korzystne dla przedsiębiorcy. Sąd może bowiem stwierdzić, że ochrona do nazwy przysługuje właścicielowi sklepu jedynie na określonym obszarze, natomiast nazwa będąca określeniem opisowym takiej ochronie może nie podlegać w ogóle.
Dla większej ochrony warto złożyć wniosek do Urzędu Patentowego
Z darmowymi rozwiązaniami bywa często tak, że oferują mniej możliwości niż te, za które trzeba zapłacić. Ta sama zasada obowiązuje w przypadku ochrony nazwy sklepu internetowego. W oparciu o prawa autorskie i czyny nieuczciwej konkurencji przedsiębiorca może dochodzić swoich praw, ale często nieskutecznie. Jeśli chce naprawdę zabezpieczyć swoje interesy, powinien więc złożyć wniosek do Urzędu Patentowego. W ten sposób wiele zyska – przede wszystkim:
- Prawo własności do nazwy i marki sklepu – dzięki temu inni przedsiębiorcy nie będą mogli używać tego samego oznaczenia dla swojego sklepu
- Łatwiejsze wygranie sprawy w sądzie – prawo do znaku potwierdzone jest świadectwem ochronnym
- Możliwość zablokowania podróbek czy reklam konkurencji, które wykorzystują zastrzeżony znak
- Ujęcie znaku w majątku firmy
- Możliwość udzielania licencji na zastrzeżony znak towarowy.
- Prawo do żądania zwrotu pieniędzy zarobionych na marce przez konkurencję, która naruszyła znak towarowy.
Rejestracja znaku towarowego w Polsce odbywa się według procedury sprzeciwowej. Oznacza to, że przedsiębiorca, który decyduje się na zastrzeżenie nazwy sklepu internetowego dokonuje zgłoszenia do Urzędu Patentowego. Zgłoszenie ujawniane jest w wyszukiwarce PUEUP i jeśli brak przeszkód rejestracyjnych, zostaje następnie opublikowane w Biuletynie Urzędu Patentowego. W tym momencie bieg rozpoczyna 3-miesięczny termin. Osoby trzecie mogą wówczas wnieść sprzeciw wobec zgłoszenia – jeśli zgłoszony znak może naruszać ich prawa. W przypadku braku sprzeciwu Urząd wyda natomiast decyzję o udzieleniu prawa ochronnego, a dokonujący zgłoszenia będzie musiał jeszcze dokonać odpowiedniej opłaty.
Zastrzeżenie nazwy sklepu internetowego możliwe jest na kilka sposobów
Jeśli przedsiębiorca zdecyduje się na zastrzeżenie nazwy sklepu internetowego, musi jeszcze podjąć decyzję, w jaki sposób chce tę nazwę chronić. Tutaj zasadniczo ma dwa rozwiązania – ochrona samej nazwy lub oznaczenia słowno-graficznego. Co więc najlepiej zastrzec? Niestety nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Największe bezpieczeństwo przyniosłoby zarejestrowanie obu tych wariantów. To jednak pociąga za sobą również większe koszty związane z opłatami urzędowymi. Najlepiej więc przyjrzeć się plusom i minusom obu tych rozwiązań i zastanowić się, które rozwiązanie przyniesie więcej korzyści w danym przypadku.
Na marginesie warto jeszcze wspomnieć, że poza nazwą istnieje znacznie więcej elementów, które mogą podlegać ochronie w sklepie internetowym. Należą do nich chociażby nazwy produktów, ich wygląd czy etykiety albo oznaczenia graficzne, które funkcjonują niezależnie od nazwy, ale kojarzą się z konkretną marką. Nie brak także przypadków, gdy ochronie podlega kolor jako znak towarowy, a nawet zapach czy znak przestrzenny.
Co zastrzec – nazwę czy logo?
Pierwsza możliwość to zastrzeżenie samej nazwy. Problem pojawi się jednak w odniesieniu do nazw opisowych, które nie mogą podlegać ochronie jako znaki towarowe. Przykładowo, wniosek firmy sprzedającej materace i próbującej zastrzec nazwę „Wygodne materace” nie spotka się z pozytywnym rozpatrzeniem. Zastrzeżenie samej nazwy sklepu internetowego sprawdzi się jednak, kiedy jest ona abstrakcyjna. Co więcej, taka ochrona będzie wówczas bardzo szeroka – bez znaczenia pozostanie bowiem, czy konkurencja użyje innej grafiki czy nawet innych słów, ale o dużym podobieństwie fonetycznym – wciąż będzie to naruszenie prawa do znaku towarowego. Z drugiej strony może się zdarzyć, że taka firma ubierze inne słowo w łudząco podobną szatę graficzną. Wówczas nie naruszy już prawa do znaku obejmującego jedynie samą nazwę. Nie jest to więc rozwiązanie bez wad, ale warto wspomnieć o jeszcze jednym plusie. Słowny znak towarowy będzie chronił też samą domenę internetową czy nawet możliwość używania znaku towarowego w reklamach Google.
Drugie rozwiązanie to zastrzeżenie nazwy ubranej w konkretną grafikę. Tutaj przedsiębiorca ma więc szansę nawet na zastrzeżenie znaku opisowego – wystarczy, że grafika będzie dostatecznie oryginalna. To więc rozwiązanie dla tych, którzy nie mogą liczyć na pozytywne rozpatrzenie wniosku o ochronę słownego znaku towarowego. Co więcej, za naruszenie ze strony konkurencji można wówczas uznać zarówno podobieństwo na płaszczyźnie fonetycznej, jak i graficznej. Nie brak jednak minusów. Przede wszystkim warto pamiętać, że każdy rebranding pociągnie w tym wypadku za sobą konieczność dokonania kolejnego zgłoszenia w Urzędzie Patentowym.