Znana drużyna zmienia nazwę i emblemat, bo ktoś mógłby to uznać za rasizm. Jak tak dalej pójdzie, to nazwę zmieni też Biały Dom

Biznes Społeczeństwo Zagranica Dołącz do dyskusji (110)
Znana drużyna zmienia nazwę i emblemat, bo ktoś mógłby to uznać za rasizm. Jak tak dalej pójdzie, to nazwę zmieni też Biały Dom

Kiedy na początku czerwca drużyna futbolu amerykańskiego ogłosiła, że poddaje wewnętrznemu audytowi swoją nazwę i logotyp, byłem przekonany, że szaleństwo ma jakieś granice i po kilku tygodniach temat ucichnie.

Washington Redskins to drużyna futbolu amerykańskiego, a choć sport ten nie jest przesadnie popularny w naszym kraju, to prawdopodobnie choćby z gadżetów sportowych kojarzycie charakterystyczny logotyp z twarzą Indianina. Washington Redskins powstali w 1932 roku i od tego czasu występują w NFL, co jest odpowiednikiem lig NBA lub NHL na gruncie futbolu amerykańskiego. Krótko mówiąc: jest to wielka marka, ma w swoim dorobku wiele trofeów, jest bardzo rozpoznawalna w Stanach Zjednoczonych, o blisko stuletniej historii.

Jak zapewne kojarzycie – z transmisji przedstawiających palone samochody, napadanych na ulicy ludzi oraz niszczone miasta – w Stanach Zjednoczonych trwa właśnie drugie powstanie przeciwko rasizmowi. Temu istniejącemu, jak i w dużej mierze nieistniejącemu, gdyż ideologia bardzo szybko stała się usprawiedliwieniem dla zwykłych aktów bandytyzmu i wandalizmu. W protestach było nieco słuszności, nieco polityki, ale aktualnie jest to już czysta polityka balansująca na obszarach absurdu.

Co więcej, terrorowi tej polityki zaczęły ulegać wielkie marki. Z HBO GO wycofano Przeminęło z Wiatrem, by w międzyczasie wprowadzić wyjaśnienia, że kolonializm to dawno i nieprawda. Popularna marka ryżu Uncle Bens rozważa zmianę nazwy i logo. Wielkie korporacje zaczęły się licytować w tym kto jest mniej rasistowski, choć w praktyce konkurs zaczął się sprowadzać do tego kto stworzy bardziej fikcyjny problem w swoich szeregach.

Washington Redskins są na prowadzeniu

Władze klubu po dokonaniu audytu zaprezentowały dziś na łamach Twittera stanowisko, zgodnie z którym ten liczący 88 lat klub piłkarski niebawem znajdzie sobie nową nazwę oraz logo. Przyczyną takiej decyzji jest oczywiście poprawność polityczna. Posiadam europejską, a nawet polską wrażliwość, więc oczywiście nie potrafię jednoznacznie ocenić czy taka nazwa klubu rzeczywiście obraża Indian. Z mojej prymitywnej, zaściankowej perspektywy, jest to raczej symboliczne i sympatyczne nawiązanie do dziedzictwa kulturowego, które przez lata stało się po prostu ważnym symbolem sportowym. To trochę tak, jak gdyby krzyż w herbie Realu Madryt obrażał chrześcijan. Tymczasem swego czasu chrześcijanie dość mocno zabiegali o jego obecność, nie bacząc na protesty muzułmanów.

Oczywiście kluby sportowe co jakiś czas zmieniają nazwy, choć zwykle są to przypadki klubów z mało znaczących lig – np. dobrym przykładem jest Polska, gdzie Petrochemia Płock przy okazji rebrandingu została Orlenem Płock, a kiedy kwoty ze sponsoringu się zmniejszyły, zdecydowała się powrócić do dawnej nazwy Wisła Płock. Powodem mogą być też kwestie licencyjne, przejęcia i generalnie drobne kombinowanie – paręnaście lat temu w polskiej Ekstraklasie Amica Wronki stała się cudownie Lechem Poznań, który wcześniej występował w 1. lidze, formułę tego działania regularnie z pewną złośliwością wypominają kibice. Zresztą, parę lat później manewr ten powtórzyła też Polonia Warszawa, przejmując licencję Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski.

W poważnym sporcie takie decyzje nie przychodzą łatwo i podobnie jak w przypadku Washington Redskins, mogą być czasem inspirowane politycznie. Pierwszym z brzegu przykładem jest mój ulubiony klub piłkarski – Inter Mediolan, którego pełna nazwa to FC Internazionale Milano. Jej międzynarodowy charakter zaczął jednak w latach 30. XX wieku przeszkadzać faszystom pod wodzą Mussoliniego i drużyna musiała przez kilka lat występować pod szyldem „Ambrosiana”.

Waszyngton będzie miał nową drużynę

Oczywiście nie porównuję tutaj decyzji Washington Redskins do decyzji podejmowanych przez faszystów, natomiast nadal jestem pełen obaw czy tak daleko idące i paniczne decyzje nie stanowią sporej przesady. Jesteśmy o dosłownie kilka dni od spostrzeżenia, że Biały Dom to formalny akt białej supremacji na eksponowanym stanowisku.

Prawdopodobnie sytuacja zbliżona do Stanów Zjednoczonych mogłaby – pomimo braku różnic etnicznych – zdarzyć się też w Polsce np. pod postacią „buntu dresiarzy” również wiecznie pokrzywdzonych przez policję. Niewykluczone więc, że gigantyczne pieniądze na rebranding przyniosłyby większe korzyści, gdyby zainwestować je w rozwój edukacji wśród najbiedniejszych mieszkańców USA.