Mark Zuckerberg, w związku z aferą Cambridge Analytica jest pod nieustającym ostrzałem – zarówno ze strony użytkowników, jak i mediów. Teraz jednak do ustąpienia wzywa go jeden z kluczowych akcjonariuszy Facebooka. „Zuckerberg musi odejść” – hasło nawet chwytliwe, ale czy to realne?
Scott Stringer to bardzo wpływowy amerykański polityk i menedżer. Jest głównym księgowym miasta Nowy Jork, a dzięki temu trzyma pieczę nad nowojorskim funduszem emerytalnym. Co ma wspólnego z firmą z Doliny Krzemowej? Otóż fundusz z NYC jest ważnym akcjonariuszem serwisu Zucka, a nawet bardzo ważnym. Kontroluje akcje, które są szacowane na okrągły miliard dolarów.
Zuckerberg musi odejść! – wzywa Stringer
To co ma do powiedzenia na temat ostatniej afery, na pewno nie spodoba się Zuckerbergowi. W wywiadzie dla CNBC wezwał Zucka do ustąpienia ze stanowiska prezesa Facebooka.
Dane z Facebooka zostały wykorzystane bez wiedzy użytkowników. A to będzie miało wpływ na markę serwisu. Zainwestowałem miliard dolarów w akcję tej firmy – te pieniądze przecież pochodzą od ludzi. I to, jak wartościowe będą te akcje, będzie miało wpływ na wysokość emerytur ludzi – mówił Stringer.
W dalszej części wywiadu wbił jeszcze więcej szpil w CEO Facebooka;
Ta firma nie zachowuje się w taki sposób, by użytkownicy byli zadowoleni z tego, jak traktowane są ich dane – mówił dalej.
Mogą mówić sobie „Zuckerberg musi odejść”…
Czy można wyrzucić kogoś, kto jest jednocześnie założycielem, legendą i chodzącą ikoną firmy? Oczywiście – kiedyś z Apple został zwolniony Steve Jobs, niedawno to samo spotkało Travisa Kalanicka, do niedawna szefa Ubera. Czy to możliwe w przypadku Zucka i Facebooka? Jednym słowem – nie. Po prostu szef serwisu ma większościowy pakiet akcji serwisu, który daje mu pełną kontrolę nad firmą. Cokolwiek by nie mówić o Zuckerbergu, to głupi on nie jest i zawczasu ubezpieczył się na ewentualność, gdyby ktoś chciał mu wbić nóż w plecy…
Oczywiście Zuckerberg mógłby uznać, że sam jest takim obciążeniem, dla swojej firmy – i odejść dobrowolnie. Nic jednak nie wskazuje, by nawet rozważał taki scenariusz.
Coś się jednak w Zucku przez kryzys zmieniło. Nie, nie stał się póki co szlachetnym człowiekiem, natomiast postanowił się przeprosić z mediami, których do tej pory unikał. Ciągle udziela wywiadów, ostatnio rozmawiał przez niemal godzinę z serwisem Vox. Nie powiedział co prawda nic przełomowego, ale dał znać, że nigdzie się nie wybiera i chce walczyć ze wszystkimi problemami, przed którymi staje serwis. A że się pojawiają? Uważa, że to nic dziwnego, w końcu „niektóre serwisy są większe niż cokolwiek innego w przeszłości”.
Można powiedzieć, że Scott Stringer jest bardziej politykiem, niż giełdowym graczem, więc jego wypowiedzi nie muszą oznaczać większego trendu i kolejnych wezwań do Zucka, by ustąpił.
Mimo tego, pewnie i tak szef Facebooka ostatnio nie śpi najlepiej. A przed nim jeszcze zeznania przed amerykańskim Kongresem. – Muszą mu zadać serię naprawdę trudnych pytań – mówi Stringer. Te zeznania to na pewno będzie najmocniejszy polityczno-medialno-technologiczny show sezonu. Jeśli Zuckerberg wypadnie źle, to wezwań do rezygnacji będzie z pewnością więcej.