Partnerzy serwisu:
Finanse Zagranica

Zobaczyć, jak spada dolar i rośnie lira – takie jest marzenie Turków, dotkniętych prawie 8o-procentową inflacją

Zobaczyć, jak spada dolar i rośnie lira – takie jest marzenie Turków, dotkniętych prawie 8o-procentową inflacją

Najnowsza historia Turcji, to historia jej prezydenta. Najpierw wyciągnął miliony swoich rodaków z biedy, by teraz wpędzać ich tam z powrotem. Erdogan: inflacja nie jest problemem Turcji.

Erdogan: inflacja nie jest problemem Turcji

Miłe złego początki. Tak można by podsumować  prawie 20 lat rządów Recepa Tayyipa Erdogana i jego Partii Sprawiedliwości i Rozwoju. Gdy doszedł do władzy był demokratą. Chciał wstąpienia Turcji do UE. Uzdrowienia gospodarki i finansów. Przez pierwsze 10 lat szło mu świetnie. Prawie każdy Turek odczuł na własnej skórze poprawę. Wzrosły zarobki. Polepszyła się opieka zdrowotna. Zdrowsi Turcy żyją dłużej. Nie zapomniał o edukacji. Prawie zwalczył analfabetyzm. Rozbudowała się klasa średnia, a jak podaje Mateusz Chudziak z Ośrodka Studiów Wschodnich w poświęconym Turcji opracowaniu „Marsz linoskoczka”, liczba osób żyjących poniżej granicy ubóstwa spadła do 5 proc. Wobec 16 proc. przed 2002 rokiem. Prawie 64 proc. Turczynek deklarowała w 2013 roku w sondażach, że chce mieć takiego męża, jak Erdogan. Trzy czwarte Turków marzyło o takim szefie w pracy. Umiejętne połączenie liberalizmu z islamem – to była wtedy wizytówka rządów Erdogana.

Postawił na budowlankę

Niestety w szkolnictwie prezydent Erdogan poszedł bardziej na ilość niż jakość. Na badania i rozwój poskąpił. To się na Turcji zemściło. Może miałaby teraz więcej takich Bayraktarów. A tak,  przez brak wykwalifikowanych w nowoczesnych technologiach pracowników kołem zamachowym gospodarki stała się budowlanka. Państwo postawiło na budowę infrastruktury. Powstawały drogi, mosty, szkoły, stadiony, lotniska. PKB per capita w latach 2002-2018 potroił się. Jednak psuć się zaczęło już przed 2018 rokiem.

Bogatsi i lepiej wykształceni Turcy dostrzegli, że władza za bardzo się panoszy. Uważali, że przez to nie mogą zaspokoić swoich coraz większych apetytów na życie w dobrobycie. Nie uszło ich uwadze, że głównym inwestorem jest państwo, a szanse na kontrakty mają tylko zaprzyjaźnieni z władzą przedsiębiorcy.  Zaczęły się protesty, ale i apetyt prezydenta na coraz większą władzę też zdążył mocno urosnąć.


fundacja wolności gospodarczejArtykuł stanowi część cyklu „Wolność Gospodarcza„, prowadzonego na łamach Bezprawnika w ramach projektu realizowanego z Fundacją Wolności Gospodarczej. To założona w 2021 roku fundacja, której filarami jest liberalizm gospodarczy, nowoczesna edukacja, członkostwo Polski w Unii Europejskiej i państwo prawa. Więcej o działalności i bieżących wydarzeniach możecie przeczytać na łamach tej strony internetowej.


Pucz, do którego dochodzi w 2016 roku to apogeum tych konfliktów. Prezydent ma już wtedy w swoich rękach wszystko. Wojsko, policję, sądy, media, bank centralny i biznes. I nie ma litości dla swoich przeciwników. Około 100 tys. ludzi trafia do więzień. Turcy budzą się w dyktaturze, a wzrost gospodarczy zaczyna hamować. Mści się podporządkowanie gospodarki interesom partii rządzącej. Model gospodarczy oparty na budownictwie i konsumpcji wyczerpuje się. Inflacja zaczyna się rozkręcać. Pod koniec 2017 roku były analityk ekonomiczny Bank of America, David P Goldman  napisał:

Turcja po raz kolejny jest chorym człowiekiem Europy. Jej waluta odnotowała największy spadek od próby zamachu stanu w lipcu 2016 r. Lira turecka spadła do najniższego w historii poziomu (3,882) w stosunku do dolara amerykańskiego.”

Sojusz z Pekinem

Turcja potrzebuje reform i inwestycji. W 2020 roku jest o krok przed ogłoszeniem niewypłacalności. Wyzbywa się prawie całych swoich rezerw walutowych, a i tak musi prosić o pomoc Chiny i Katar. Według przywoływanego tu już Goldmana bez Chin byłaby dziś drugą Wenezuelą. Z inwestorami z zachodu i MFW trudno się jej dogadać.

„Dla tureckich elit polityka gospodarcza wpisuje się w obronę i budowę suwerenności narodowej. To, co inwestorzy traktują jako tendencje zmniejszające wiarygodność kraju i odstraszające kapitał, Ankara uznaje za realizowanie własnej drogi rozwoju, w której wybór nie mają prawa ingerować żadne siły zewnętrzne. W rezultacie narasta napięcie związane z utrzymującą się zależnością gospodarki od kapitału zagranicznego (głównie zachodniego) przy jednoczesnym twardym manifestowaniu samodzielności połączonym z antyzachodnią retoryką rządzących. Skutkuje to permanentnymi problemami z wiarygodnością władz w oczach inwestorów. Sytuacja ta w najbliższym czasie nie ulegnie poprawie” ocenia Mateusz Chudziak z Ośrodka Studiów Wschodnich.

Prezydent na wojnie z ekonomią

Tempo w jakim rozwija się w kryzys gospodarczy w Turcji niepokoi. Inflacja na koniec 2021 roku przekroczyła 36 proc. Dziś sięga ona 80 proc. i to według oficjalnych statystyk. Niezależna turecka instytucja ENA Group podaje, że będzie to raczej ponad 175 proc. Co się stało? Za walkę z inflacją wziął się osobiście prezydent Erdogan, który, jak to się elegancko mówi, ma nieortodoksyjne poglądy ekonomiczne. „The Guardian” opisuje, jak na spotkaniu z przedstawicielami londyńskiego City, które miało przekonać ich do inwestowania w Turcji powiedział, że „matką i ojcem wszelkiego zła są stopy procentowe, a ich podnoszenie zwiększa inflację”. Wymienił już trzech prezesów banku centralnego, którzy mieli inny pogląd na ten temat. Wymusił obniżenie stóp procentowych. Posadę za wyliczenia wskaźnika inflacji stracił też szef tureckiego odpowiednika naszego GUS-u, mimo że mocno ją zaniżał.

Turecki ład

Prezydent stara się wprowadzać w życie założenia swojego Nowego Modelu Ekonomicznego. Według niego niskie stopy, a co za tym idzie, tania lira zagwarantują konkurencyjność tureckiej gospodarki.  Dzięki tanim kredytom tureckie firmy będą dużo inwestować i sprzedawać na eksport. To pozwoli zwalczyć deficyt na rachunku obrotów bieżących.  Ten plan nie przyniósł pożądanych rezultatów. Firmy nie inwestują. Nie produkują też na eksport, bo żeby coś złożyć, na przykład, sprzęt AGD Turcy muszą najpierw sprowadzić do kraju części, które przy wysokim kursie euro do liry (1 euro=17,49 liry) są horrendalnie drogie.

Wstrzymanie się z inwestycjami, to typowa reakcja na rosnącą inflację, którą Erdogan zdaje się lekceważyć. No bo jak zaplanować budowę fabryki, gdy ceny zmieniają się niemal codziennie. Turkom dokuczają rosnące koszty życia i wysokie zadłużenie. Lepsze życie, którego zakosztowali w większości sfinansowali kredytem. I być może w tym kryje się niechęć Erdogana do podnoszenia stóp. Woli podnosić płace minimalną i nawoływać obywateli do zamiany złota na liry. Reuters przypomniał, że prezydent ma swoim koncie malutki sukces. Gdy w grudniu ogłosił rządowe gwarancje dla obywateli na wypadek strat na lokatach w lirach, kurs tureckiej waluty na jakich czas się umocnił.

Władzy chodzi o władzę

Na długo to nie pomogło. Turcy są dziś zakładnikami swego prezydenta, a ten zbliżających się wyborów. Sondaże pokazują, że połowa obywateli tureckich w maju ledwie zdołała zaspokoić podstawowe potrzeby, a jedna czwarta stwierdziła, że nie była w stanie nawet ich pokryć. Prezydent Turcji winą za to obarcza wojnę w Ukrainie, drożejącą energię i żywność.

„Tak, wszyscy doświadczają inflacji na całym świecie, ale Turcja doświadcza jej prawie cztery lub pięć razy szybciej niż inni. To po serii błędów politycznych i ambitnych projektów ekspansywnych, w tym prowadzenia polityki gospodarczej, która wymyka się prawom grawitacji” odpowiada mu w brytyjskiej prasie Alp Erinç Yeldan, ekonomista z Uniwersytetu Kadir Has w Stambule.

Dlaczego władza w Turcji boi się konwencjonalnie walczyć z inflacją? Bo to bolesna dla obywateli walka, a ci już ledwie żyją. Marzą by zobaczyć spadający do liry kurs euro i dolara. Analitycy Ośrodka Studiów Wschodnich nie mają wątpliwości, ze priorytetem dla tureckiego rządu jest utrzymanie władzy. Reformy nie dają gwarancji  społecznego poparcia. Rządowi chodzi, przede wszystkim, o to,żeby nic się nie zmieniło w systemie działania państwa. Dlatego nie godzi się na wprowadzenie zmian, które mogłyby ściągnąć kapitał. Nie chce oddać kontroli.

„Ponieważ turecka gospodarka przygotowuje się do stania się jedną z 10 najlepszych gospodarek świata, powiedzieliśmy, że nie zmarnujemy tej szansy nieostrożnymi i bezmyślnymi krokami. Wyjdziemy z tej sytuacji w sposób, który nie zmiażdży naszych obywateli inflacją. Nie mamy problemu z inflacją. Mamy problem z kosztami utrzymania” tłumaczył niedawno Erdogan.

Sondażownia Metropoll donosi, że większość Turków przestaje wierzyć rządowym wyjaśnieniom. Dlatego analitycy spodziewają się przyspieszonych wyborów. Rachunki za ogrzewanie mogą przelać u Turków szalę goryczy, zwłaszcza jeśli zima będzie tak sroga, jak w ubiegłym roku. Tak się kończy igranie z ekonomią i utrata kontroli nad inflacją.