Zmiany podatkowe Polskiego Ładu, delikatnie rzecz ujmując, nie przypadły Polakom do gustu. Program mający zapewnić rządzącym kolejną kadencję stanowi obecnie bardziej obciążenie. Nic więc dziwnego, że okazję stara się wykorzystać opozycja. Platforma Obywatelska sugeruje, że reformy Zjednoczonej Prawicy mogłaby zastąpić jednolita danina w oparciu o koncepcje prof. Wojciechowskiego.
Opozycja wreszcie wykorzystała okazję do przedstawienia własnej propozycji, w tym przypadku rozwiązania problemu o nazwie „Polski Ład”
Polski Ład wprowadził prawdziwy chaos w podatkach. Najwyraźniej sami rządzący nie mają już bladego pojęcia kto powinien na reformach zyskać a kto stracić i ile. Urzędnicy Skarbówki grożą protestem. Wcale nie kwapią się do tłumaczenia po godzinach pracy nowych przepisów, co do których wykładni nie istnieją wiążące interpretacje. Podobne problemy mają księgowi, na których rządzący zresztą bardzo chętnie zrzucają winę za własne fiasko. Przedstawiciele wielu zawodów, między innymi nauczyciele i pracownicy służb mundurowych, stracili na nowych rozwiązaniach.
Politycy Zjednoczonej Prawicy zapowiadają łatanie Polskiego Ładu, Polacy zaś śmieją się przez łzy. Niektórzy po prostu złorzeczą. Określenia takie, jak „Ruski Ład”, czy „Polski Wał” pojawiły się właściwie jeszcze przed uchwaleniem nowych ustaw podatkowych. Kolejne nowelizacje ustaw podatkowych mogą wprowadzić tylko jedno – jeszcze więcej chaosu. Katastrofy można było uniknąć. Wystarczyło wybrać inną opcję, nad którą jeszcze kilka lat temu pracował rząd. Teraz z tego samego pomysłu chce skorzystać opozycja.
Platformę Obywatelską właściwie od przegranych w 2015 r. wyborów krytykuje się za brak jakichkolwiek konstruktywnych propozycji dla Polaków. Tym razem jednak takowa się pojawiła, i to chyba w idealnym momencie. Donald Tusk przyznał, że „wyeliminowanie tego bałaganu będzie absolutnie jedną z pierwszych decyzji”. Słusznie. Przewodniczący PO poszedł jednak za ciosem i rozwinął swoją myśl.
Hala w Ksawerowie może nie jest najlepszym miejscem na godzinną prezentację koncepcji dot. systemu podatkowego, ale dzisiaj mogę zadeklarować, że bardzo poważnie potraktujemy propozycje i idee, które rodzą się także w innych środowiskach opozycyjnych, w tym jednolitej daniny, który został ponownie zaprezentowany, tym razem przez prof. Wojciechowskiego. Plan, który został przygotowany dla Szymona Hołowni i jego ruchu, bardzo współgra z naszymi poglądami na system podatkowy
Jednolita danina wcale nie jest rozwiązaniem wyjątkowo prostym. Wciąż jednak jest dużo prostsza niż Polski Ład
Prof. Paweł Wojciechowski był krótko ministrem finansów w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza. Był jednak związany także z rządem Donalda Tuska. Największą jednak chyba zniewagą dla PiS jest to, że jednolita danina jako koncepcja wyklarowała się w ramach prac na rzecz rządu Beaty Szydło. Zjednoczona Prawica od dłuższego czasu poszukiwała rozwiązań mających uzdrowić polski system podatkowy. Niektóre z formułowanych jeszcze przed Polskim Ładem postulatów było naprawdę obiecujących. Niestety rządzący wybrali drogę dalszego przekombinowania ustaw podatkowych.
Czym wyróżnia się jednolita danina? Podstawowym założeniem jest maksymalne uproszczenie systemu podatkowego. Środkiem do osiągnięcia tego celu jest ujednolicenie stawek wobec wszystkich form zatrudnienia oraz połączenie składek na ubezpieczenie społeczne i NFZ z podatkiem dochodowym. Równocześnie ograniczono by do minimum liczbę ulg i wprowadzono degresywną kwotę wolną od podatku. Zwiększyłaby się również liczba progów podatkowych, nawet do siedmiu. Przy okazji zmniejszono by także znacząco okołopodatkową biurokrację.
Brzmi nieszczególnie prosto? Owszem. Wciąż jednak taka reforma stanowiłaby drastyczne wręcz uproszczenie podatku dochodowego od osób fizycznych. Co wiele mówi o jakości prawa podatkowego stanowionego dzisiaj. Propozycja prof. Wojciechowskiego z 2016 r. zakłada, że jednolita danina przyniosłaby korzyści 15 proc. Polaków. Stratni byliby przede wszystkim najlepiej zarabiający, oraz zatrudnieni w oparciu o umowy o dzieło. Bardziej aktualne wyliczenia sugerują wręcz, że korzyści na reformie nie uzyskałoby raptem 2-3 proc. obywateli.
Podatek dochodowy od osób fizycznych powinien być prosty, bezobsługowy i zrozumiały dla przeciętnego obywatela
Czy nowa propozycja opozycji ma rację bytu? Jednolita danina mogłaby rzeczywiście zrealizować cel postawiony Polskiemu Ładowi przez Zjednoczoną Prawicę – stworzyć podwaliny pod rzeczywiście bardziej sprawiedliwy system podatkowy. Równocześnie pomogłaby w likwidacji przynajmniej części patologii polskiego rynku pracy. Odwróciłaby także niepokojący trend w polityce podatkowej rządzących w postaci ciągłego komplikowania tej jednej daniny, której konstrukcja powinna być możliwie jak najprostsza. Mowa oczywiście o podatku dochodowym od osób fizycznych.
Warto jednak pamiętać o tym, że obecną reformę położył przede wszystkim czynnik ludzki. Same założenia Polskiego Ładu wcale nie były przecież złe. Z wyjątkiem może niepodlegającej odliczeniu jednolitej stawki zdrowotnej, która stała się praktycznie dodatkowym, wynoszącym 9 proc. podatkiem dochodowym. Nic dziwnego, że mamy niemalże najgorszy system podatkowy w Europie.
Doszliśmy do momentu, w którym premier postuluje utrzymywanie dwóch systemów podatkowych naraz – w postaci rozliczania na starych zasadach osób, które straciły na Polskim Ładzie a zarabiają do 12,8 tys. zł brutto miesięcznie. Widać rządzący zgodzili się z Bezprawnikiem co do tego, że trzeba anulować Polski Ład bo przegramy.
Polski Ład stał się katastrofą przez brak jakiejkolwiek realnej oceny skutków ekonomicznych nowych rozwiązań, tradycyjnie już niechlujną legislację, oraz brak przygotowania aparatu państwa do udźwignięcia zmian. Jednolita danina wprowadzona w taki sam sposób najprawdopodobniej skończyłaby się dokładnie takim samym chaosem.