"Obrona konieczna" to tzw. kontratyp - okoliczność, która wyłącza karalność czynu (dzięki czemu można bez problemu dostać zaświadczenie o niekaralności). Na czym to polega? Co do zasady, wyrządzenie komuś krzywdy (np. zranienie) jest przestępstwem lub wykroczeniem. Czy jednak jest sens, aby KAŻDE naruszenie nietykalności cielesnej było karalne? Z pewnością nie - jeśli np. w obronie własnej czy bliskich wyrządzimy krzywdę napastnikowi, to jest zrozumiałe, że osoba zachowująca się w ten sposób powinna być wzięta przez państwo w obronę - i nie iść do więzienia.
Obrona konieczna - o co w tym chodzi?
Obecnie w polskim kodeksie karnym reguluje to art. 25:
Jak każdy przepis, który opisuje pewne kwestie z użyciem pojęć niedookreślonych, jego stosowanie przez sądy było przedmiotem licznych kontrowersji. Podręcznikowy, stosowany na studiach kazus, dotyczy np. tego, czy można w obronie koniecznej posłużyć się bronią palną w stosunku do napastnika uzbrojonego w nóż. Jakby nie patrzeć, można takie zachowanie uznać za "zastosowanie sposobu obrony niewspółmiernego do niebezpieczeństwa".
Sprawdź polecane oferty
RRSO 20,77%
Obecny rząd, którego w kwestiach związanych z prawem karnym reprezentuje minister Zbigniew Ziobro, uznał, że obowiązujące przepisy niedostatecznie chronią osoby podejmujące obroną przed napastnikiem. Jak mówi minister sprawiedliwości:
Aby tak się stało, w ocenie rządu konieczna jest nowelizacja kodeksu karnego. Wspomniany artykuł 25 ma zostać wzbogacony o §2a, zgodnie z którym:
Nowelizacja, która bardziej miesza, niż poprawia
Innymi słowy, zamiast ogólnych przesłanek ocenianych przez prokuraturę i sąd, ustawodawca zamierza wprowadzić... szczegółowe przesłanki wyłączenia odpowiedzialności karnej, które jednak mogą zostać przez sąd i prokuraturę uznane za nieistotne na podstawie ogólnych przesłanek. W skrócie:
- jak jest: obrona konieczna jest dozwolona i nie podlega karze nawet, jeśli obrońca przesadził w doborze metod obronnych - wystarczy ustalenie, że działał pod wpływem strachu lub wzburzenia;
- jak będzie: obrona konieczna jest dozwolona (i tu następuje szczegółowe wyliczenie miejsc, gdzie jest to dozwolone) i nie podlega karze nawet, jeśli obrońca przesadził w doborze metod obronnych - chyba, że przesada w tym zakresie była rażąca.
Jak wynika z tłumaczenia ministra Zbigniewa Ziobry, nowelizacja "ma w sposób jasny i niebudzący wątpliwości dać możliwość ochrony podstawowych wartości porządku społecznego. Wprowadzenie projektowanych zmian podniesie poczucie bezpieczeństwa obywateli, którzy będą mogli odeprzeć atak złoczyńcy bez ponoszenia konsekwencji karnych (...)". Nie będę ukrywał: ja tego tłumaczenia nie kupuję. Pomijam tu oczywiście PR-owe zabiegi pokazujące, jak dobry rząd ludzkich panów dba o zwykłych obywateli. Nowelizacja tak naprawdę ma charakter kosmetyczny. Nie konstytuuje ona jakiejś nowej instytucji prawnej, "super-obrony koniecznej", która w ogóle pozwalałaby np. na bezkarne zabicie włamywacza.
Zamiast tego, mamy kolejny przepis, który mówi to samo: możesz się bronić, ale uważaj, aby środki obrony były adekwatne do zagrożenia, bo inaczej i tak możesz być ukarany przez sąd. Taki przepis znajduje się w kodeksie karnym już od 2010 roku, kiedy wprowadzono, cytowany wyżej, paragraf trzeci. Dodanie paragrafu 2a jedynie nieco skomplikuje pracę sędziów i prokuratorów. Będą oni przecież musieli oceniać, czy dany czyn "nie podlega karze" na podstawie tego czy innego, w gruncie rzeczy tożsamego w treści, przepisu.
Czy takie komplikowanie prawa - już niezbyt prostego w odbiorze dla zwykłego obywatela - jest w ogóle potrzebne? Odpowiedź jest oczywista.