Ukraińcy źródłem zakażeń koronawirusem w Polsce? Prezydent Andrzej Duda dał się nabrać rosyjskim blogerom, co potwierdza Pałac Prezydencki

Państwo Zagranica Dołącz do dyskusji (222)
Ukraińcy źródłem zakażeń koronawirusem w Polsce? Prezydent Andrzej Duda dał się nabrać rosyjskim blogerom, co potwierdza Pałac Prezydencki

Rosyjscy blogerzy nagrali filmik „Prank with president of Poland”. Jak sama nazwa wskazuje, postanowili zrobić żart Andrzejowi Dudzie. Zadzwonili do niego z gratulacjami podszywając się pod sekretarza generalnego ONZ. Prezydent wypadł całkiem nieźle. Tylko skąd Rosjanie mieli jego numer?

Pałac prezydencki potwierdza: do Andrzeja Dudy nie zadzwonił sekretarz generalny ONZ tylko rosyjski żartowniś

Andrzej Duda wygrał wybory prezydenckie. W poniedziałek zadzwonił do niego z gratulacjami sekretarz generalny ONZ, były premier Portugalii, Antonio Guterres. Panowie rozmawiali przez nieco ponad dziesięć minut, w całkiem sympatycznej atmosferze. Problem tylko w tym, że rozmówcą naszego prezydenta wcale nie był Guterres.

Pod sekretarza generalnego ONZ podszył się jeden z dwójki rosyjskich blogerów, Władimira Kuzniecowa i Aleksieja Stoljarowa. Efektem tego żartu był filmik „Prank with president of Poland”. Panowie tego typu żarty mieli sprawić już innym ważnym światowym politykom. Ofiarami pranków padali między innymi Aleksander Łukaszenka, Tayyip Erdogan, czy Emmanuel Macron cy Boris Johnson.

Warto wspomnieć, że pałac prezydencki potwierdził, że taka sytuacja faktycznie miała miejsce. Sprawę badają teraz właściwe służby. Nie sposób byłoby ją bagatelizować. W końcu trudno sobie wyobrazić, by przypadkowa osoba była w stanie połączyć się ot tak z głową naszego państwa. Pytania o związki całego incydentu z rosyjskimi tajnymi służbami mogą się wydawać paranoją, jednak nie są do końca nieuzasadnione.

„Prank with president of Poland” wcale nie skończył się kompromitacją Andrzeja Dudy

Sama treść rozmowy jest jednak równie ciekawa co okoliczności jej przeprowadzenia. W praktyce Rosjanom wyszedł niejako wywiad z prezydentem. „Antonio Guterres” zadawał Andrzejowi Dudzie szereg pytań, o aktualne wydarzenia w Polsce oraz o sprawy ważne z rosyjskiego punktu widzenia.

Siłą rzeczy nie była to rozmowa w cieplarnianych warunkach, do których polskiego prezydenta przyzwyczaiło chociażby TVP. Rosyjscy blogerzy byli zdecydowanie dużo trudniejszym rozmówcą, niż przedwyborcza debata w Końskich. Jak w takiej sytuacji zaprezentował siebie i nasz kraj Duda? Trzeba przyznać, że całkiem nieźle.

Angielski naszego prezydenta nie jest może perfekcyjny a on sam nie czuje się może zbyt pewnie posługując się mową Szekspira – jednak rozmowa była w całości zrozumiała. Trudno byłoby się chyba jakoś przesadnie tego aspektu czepiać. Andrzej Duda powiedział też kilka dość interesujących z polskiego punktu widzenia słów.

„Prank with president of Poland” miał paręnaście minut, Andrzej Duda nie dał się ani razu sprowokować Rosjanom

„Guterres” wyraził na przykład zaniepokojenie sytuacją społeczności LGBT w Polsce twierdząc, że skarżył się na to Donald Tusk. O ile kampanijna rzeczywistość potwierdza taką tezę niemal w stu procentach, o tyle Duda zaprzeczał. Wskazywał jednocześnie, że po prostu w toku kampanii wyborczej pojawiła się ożywiona dyskusja na ten temat. Między innymi na temat adopcji dzieci przez pary jednopłciowe.

Nie sposób nie zauważyć, że ten temat wykreował właśnie sztab wyborczy prezydenta w czysto kampanijnym celu. To przecież Andrzej Duda chciał wpisać zakaz adopcji dzieci przez pary jednopłciowe do polskiej konstytucji. Nie była to bynajmniej reakcja na postulaty wysuwane przez jego kontrkandydatów.

Andrzej Duda nie dał się jednak sprowokować blogerom. Filmik „Prank with president of Poland” pokazuje zresztą, że w krytyce politycznych oponentów bez kamer i fleszy zachowuje powściągliwość.

Rosjanom nie udało się podpuścić prezydenta ani sugerując, że Tusk sam może być skrytym homoseksualistą, ani opowiadając historyjkę o pijanym Trzaskowskim domagającym się gratulacji od sekretarza generalnego ONZ po rzekomo wybranych wyborach. W pierwszym przypadku prezydent Andrzej Duda obrócił całą sprawę w żart, w drugim stwierdził jedynie że to bardzo dziwne.

Bardzo interesująca była odpowiedź prezydenta na pytania o epidemię koronawirusa w Polsce. Oczywiście, Andrzej Duda stwierdził, że sytuacja w Polsce jest pod kontrolą. Zapytany o to, co w naszym kraju może być źródłem zakażeń wskazał jednak, po namyśle, imigrantów z Ukrainy. W tym momencie warto zadać sobie pytanie: czy jest w takim razie coś, o czym rząd nie mówi nam głośno?

Andrzej Duda dość rzeczowo przedstawił polską narrację na istotę sporu z Rosjanami o historię

„Prank with president of Poland” to także pytania o kwestie ważne dla Rosjan. Mowa oczywiście o polityce historycznej i jednym z głównych zgrzytów w relacjach pomiędzy naszymi państwami. „Guterres” zapytał Andrzeja Dudę o rzekomo masowo niszczone w Polsce pomniki żołnierzy Armii Czerwonej.

Prezydent zaprzeczył, że problem występuje w masowej skali – przyznał jednak, że faktycznie było „trochę” tego typu przypadków. Warto przy tym pamiętać, że Rosjanie każdy taki przypadek traktują poważniej, niż zwykłe znieważenie pomnika. Dla nich likwidowanie pomników upamiętniających Armię Czerwoną to każdorazowo ciężka zniewaga uczyniona całemu narodowi.

Panowie rozmawiali również o różnicach w podejściu obydwu państw do tematyki II Wojny Światowej. Andrzej Duda dość rzeczowo wyjaśnił przy tym swojemu rozmówcy w czym tkwi problem. Zauważył, że Władimir Putin oskarżył niedawno Polskę o wywołanie tego potwornego konfliktu. Prezydent Polski nie negował przy tym zasług ZSRR w pokonaniu III Rzeszy, zauważył jednak, że to co Rosjanie uważają za „przyjacielską obecność” radzieckich żołnierzy, dla Polaków oznaczało w dużej mierze ponowną okupację.

Andrzej Duda jednocześnie kategorycznie zaprzeczył, by Polska zgłaszała jakiekolwiek pretensje do dawnych terytoriów II Rzeczypospolitej obecnie należących do Ukrainy. Prezydent stwierdził nawet, że „to teraz część Ukrainy”. Zauważył również, że nie ma w naszym kraju żadnej siły politycznej kwestionującej wschodnie granice naszego kraju, ani dyskusji na ten temat.

O ile sam Duda wypadł dobrze, o tyle samo zadawanie pytań o LGBT w Polsce przez Rosjan powinno dać rządzącym do myślenia

Warto sobie zadać pytanie, czy filmik „Prank with president of Poland” stanowi jakąś ujmę na reputacji naszego państwa. Sam fakt, że rosyjscy pranksterzy dodzwonili się do Andrzeja Dudy jest zaskakujący i z całą pewnością warty dogłębnych wyjaśnień.

Sam prezydent naszego kraju wypadł jednak zaskakująco dobrze. Na szczególną pochwałę zasługuje przede wszystkim zręczne ominięcie niemal wszystkich zastawionych na niego pułapek. Po bardzo emocjonującej i brutalnej kampanii wyborczej wiele osób miałoby pewnie pokusę wylania na przeciwników politycznych kubła pomyj.

Andrzejowi Dudzie Rosjanie zadawali pytania o sprawy dość trudne, zdecydowanie podchwytliwe. Wydaje się więc, że „Prank with president of Poland” to paradoksalnie jeden z lepszych wywiadów z naszym prezydentem. On sam również zaprezentował siebie w całkiem pozytywny sposób.

Trzeba jednak zwrócić uwagę na jeden niuans całej sprawy. Otóż pranksterzy nie bez powodu zapytali Andrzeja Dudę właśnie o sytuację społeczności LGBT. Wygląda na to, że nasz kraj staje się kojarzony na świecie przede wszystkim ze „stref wolnych od LGBT” i przynajmniej nietolerancyjnym podejściem do mniejszości seksualnych.

Kampania przed tegorocznymi wyborami prezydenckimi tylko pogorszyła sprawę. To źle wróży na przyszłość, jednak żart wywinięty Andrzejowi Dudzie może przynieść dobre skutki – jeśli tylko rządzący zdobędą się na chwilę refleksji.