Dane Ministerstwa Finansów kolejny rok z rzędu wyraźnie sugerują, że skuteczność podatku cukrowego rośnie. Wynika to ze spadających wpływów z tytułu tej daniny. W okresie od stycznia do listopada 2023 r. uzyskano o 10 proc. mniej niż w zeszłym roku. Oznacza to tyle, że do napojów trafia mniej cukru a Polacy kupują ich mniej.
Im mniej pieniędzy pobranych od producentów, tym większa skuteczność podatku cukrowego
Nigdy nie byłem zwolennikiem wprowadzenia podatku cukrowego. Głównie dlatego, że nie podoba mi się sam pomysł wychowywania obywateli poprzez podnoszenie im cen produktów, które kupują na co dzień. Razi mnie także hipokryzja ustawodawcy, który skupia się na napojach i równocześnie ignoruje te same szkodliwe substancje, które trafiają do całego mnóstwa innych produktów spożywczych. Czego jednak nie jestem w stanie odmówić podatkowi cukrowemu, to jego skuteczności.
Potwierdzają to dane Ministerstwa Finansów, które przytoczył Dziennik Gazeta Prawna. Okazało się, że w okresie od stycznia do listopada 2023 r. wpływy z tytułu tej daniny spadły o 10 proc. w porównaniu do analogicznego okresu roku ubiegłego. Poprzedni rząd zakładał wpływy na poziomie 2 mld zł. Tymczasem podatnicy wpłacili raptem 1,4 mld zł. Jakby tego było mało, mamy do czynienia z drugim takim spadkiem z rzędu.
Zapewne znajdą się osoby, których zdziwi spadek wpływów z podatku cukrowego przedstawiany jako coś dobrego. Czy przypadkiem nie powinno być dokładnie na odwrót? Otóż nie w tym przypadku. Przedmiotem opodatkowania jest w tym przypadku cukier, który trafia do napojów. Za każdy gram cukru powyżej 5 gramów na 100 ml producent płaci 5 gr. Do tego dochodzi opłata stała wynosząca 50 gr za sam fakt dodawania go do napoju. Im mniejsze wpływy z podatku, tym mniej cukru wypijają Polacy. Dokładnie o taki rezultat chodziło twórcom tej daniny.
Skuteczność podatku cukrowego może tak naprawdę wynikać z dwóch czynników. Albo konsumenci rzadziej kupują słodzone napoje, albo producenci oferują swoim klientom nieco zdrowsze produkty. Jak jest w tym przypadku? Wygląda na to, że w grę wchodzą obydwa scenariusze.
Wygląda na to, że podatek cukrowy jest mimo wszystko sukcesem poprzedniej ekipy rządzącej
Jak już wspomniałem, zniechęcanie obywateli do zakupu niezdrowych produktów poprzez obłożenie ich dodatkowym podatkiem mi się nie podoba. Nie dlatego, żebym był jakimś obrońcą sacharozy oraz syropu glukozowo-fruktozowego. Po prostu nie uważam, że to konsumenci powinni ponosić koszty walki z potencjalnie szkodliwymi dla zdrowia napojami. Zwłaszcza że w dalszym ciągu są aktywnie bombardowani reklamami takich napojów.
Równocześnie przyznaję, że akurat podatek cukrowy nie stanowi przypadku żerowania przez państwa na ludzkich nałogach, jak to ma miejsce w przypadku akcyzy na alkohol i papierosy. Co więcej, wygląda na to, że Polacy rzeczywiście kupują mniej napojów słodzonych. Nie ma się co dziwić, bo wprowadzenie daniny w połączeniu z kryzysem inflacyjnym zauważalnie wywindowało ich ceny.
Autentycznym powodem do radości są za to sposoby na ominięcie podatku cukrowego stosowane przez producentów. Po raz kolejny brzmi to osobliwie, bo zazwyczaj omijanie opodatkowania kojarzy się przynajmniej z jakimś sprytnym schematem optymalizacyjnym albo innymi wybiegami prawnymi. Tym razem jednak eksperci przywoływani przez Dziennik Gazetę Prawną mają dobre wieści. Część producentów znalazła bardzo prosty sposób na uniknięcie konieczności zapłaty podatku cukrowego. Wystarczy nie dodawać cukru do napojów i problem z głowy.
W praktyce oznacza to oczywiście zmniejszenie zawartości cukru w produkcie. Część firm postanowiła dodawać do swoich napojów więcej zdrowego zagęszczonego soku owocowego. Tym samym są w stanie znacząco ograniczyć wysokość należnej daniny albo nawet zupełnie z niej zrezygnować. Koszt dostosowania się do nowych realiów ponoszą producenci. Rezultatem jest zaś przynajmniej nieco zdrowszy napój. Jeżeli już mamy wprowadzać prozdrowotne podatki, to opłata cukrowa staje się całkiem niezłym punktem wyjścia do rozważań.