Reguły gry na rynku motoryzacyjnym wydawały się zasadniczo ustalone. Bogaci Niemcy co kilka lat zmieniali sobie auta na nowe. Przeciętnego Polaka stać na to nie było, zostawało zatem… sprowadzanie samochodów z Niemiec. To się jednak zmienia – i to wcale nie na lepsze.
Nowe auta stają się absurdalnie drogie, zresztą i tak trzeba na nie czekać miesiącami (a to i tak w bardzo optymistycznej wersji), bo mamy ciągle kryzys na rynku półprzewodników.
W takiej sytuacji można by oczekiwać, że Polacy jeszcze chętniej będą sprowadzać auta z Niemiec. Czyli zdecydowanie tańsze, ale czasem w całkiem niezłym stanie. Nie zawsze były to pojazdy, za którymi poprzedni właściciele płakali, jak sprzedawali – ale była to często jedyna opcja dla Polaka na niezły samochód.
Tymczasem… sprowadzanie używanych pojazdów z zagranicy bardzo ostro w Polsce wyhamowuje.
Sprowadzanie samochodów z Niemiec coraz trudniejsze
W czerwcu sprowadzono do Polski tylko 68 tys. używanych pojazdów. To o 19,5 proc. mniej niż w analogicznym okresie 2021 r. – wynika z badania Instytutu Samar. Tendencja zniżkowa na tym rynku zresztą wyraźnie pogłębia się z miesiąca na miesiąc.
Skąd ta zapaść? Cóż, nie tylko Polacy polują na używane samochody. Również Niemiec, który musi czekać nawet i ponad rok na swojego Volkswagena, zastanawia się, czy nie kupić czegoś z drugiej ręki. Ale zastanawia się też, czy w ogóle potrzebny jest mu ten nowy Volkswagen. Skoro ten, którego posiada, ma tylko kilka lat i nieźle jeździ, to po co go sprzedawać?
Takie myślenie, cóż, to prawdziwa rewolucja na rynku. Bo jak Niemiec nie sprzedaje swojego Passata, to nie kupi go Polak. Z drugiej strony – na auta używane na Zachodzie popyt jest coraz większy. I znowu, Polak traci, bo ma mniejsze szanse na znalezienie pasującego mu pojazdu.
Nie jest tajemnicą, że większe, komfortowe auto „średniej” klasy jest dla klasy średniej coraz trudniej dostępne. Wygląda jednak na to, że może się zacząć realizować inny scenariusz – również używane pojazdy będzie nam trudno nabywać. Niewykluczone więc, że historia zatoczy koło i własne auto znów będzie luksusem niczym w PRL. Zwłaszcza że nawet jeśli uda się tego Passata sprowadzić, to przecież trzeba będzie go jakoś zatankować…