ecommerce Zakupy

Straszenie sądem za komentarz na Allegro to nie ochrona dóbr osobistych, a nieuczciwa praktyka rynkowa

Rafał Chabasiński
19.01.2023
Straszenie sądem za komentarz na Allegro to nie ochrona dóbr osobistych, a nieuczciwa praktyka rynkowa

Mogłoby się wydawać, że wejście w życie przepisów dyrektywy Omnibus otrzeźwi niektórych sprzedających. Okazuje się jednak, że straszenie sądem za komentarz na Allegro wciąż bywa uważany za dobry sposób na radzenie sobie z niezadowolonymi klientami. Mamy jednak do czynienia z nieuczciwą praktyką rynkową. 

Czytelnicy skarżą się, że niektórzy sprzedawcy na Allegro wciąż grożą im powództwem o ochronę dóbr osobistych

Jeden z naszych czytelników zwrócił nam uwagę na problem, który od dłuższego czasu trapi największy polski portal marketplace. Straszenie sądem za komentarz na Allegro trwa w najlepsze. Cały czas znajdziemy sprzedających, którzy są gotowi w negatywnym komentarzu doszukiwać się naruszenia ich dóbr osobistych lub nawet przestępstwa zniesławienia. W obydwu przypadkach najczęściej są w błędzie.

Owszem, każdemu przysługuje ochrona przed działaniami, które naruszają jego dobra osobiste. Za takowe jak najbardziej można uznać wizerunek przedsiębiorcy oraz jego firmy. Nie da się także ukryć, że firmy działające w branży ecommerce mają często powody, by reagować alergicznie na niektóre zachowania. Istnieją w końcu firmy, które zawodowo zajmują się zamieszczeniem fałszywych opinii w Sieci. Są także przedsiębiorcy, którzy sami szkalują w ten sposób konkurencję. Co więcej, mało kto pozostaje obojętny wobec kłamstw i wyzwisk pod swoim adresem.

Czymś zupełnie innym jest jednak typowa negatywna opinia zamieszczona przez niezadowolonego klienta pod nieudanym zakupem. W takiej sytuacji straszenie sądem za komentarz na Allegro jest bezpodstawne. Wszystko przez art. 5 kodeksu cywilnego.

Nie można czynić ze swego prawa użytku, który by był sprzeczny ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem tego prawa lub z zasadami współżycia społecznego. Takie działanie lub zaniechanie uprawnionego nie jest uważane za wykonywanie prawa i nie korzysta z ochrony.

Postawmy sprawę jasno: społeczno-gospodarczym przeznaczeniem komentarzy na Allegro jest przekazywanie innym użytkownikom portalu własnej opinii o produkcie. Opinie nie są faktami. W ich przypadku zawsze będziemy mieli do czynienia z pewną dozą subiektywności. Ingerowanie w swobodę wyrażania opinii przez kupującego jest całkowicie sprzeczne z zasadami współżycia społecznego.

Co na to wszystko Allegro? Portal co do zasady zwykł przyjmować założenie, że także sprzedający mają prawo do dochodzenia swoich praw przed sądami. Równocześnie Allegro dość jasno określa sytuacje, w których zastrzega sobie prawo do ingerowania w komentarze wystawione przez użytkowników.

Straszenie sądem za komentarz na Allegro to zniekształcanie rekomendacji konsumentów w celu promowania produktów

Wydawać by się mogło, że straszenie sądem za komentarz na Allegro zniknie wraz z wejściem w życie ustawy implementującej dyrektywę Omnibus do prawa krajowego. Wszystko z powodu nowych regulacji dotyczących opinii zamieszczanych przez konsumentów. Przypomnijmy: od 1 stycznia obowiązuje nowe brzmienie art. 7 ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym. Ustawodawca dodał do niego między innymi punkt 26).

Art. 7. Nieuczciwymi praktykami rynkowymi w każdych okolicznościach są następujące praktyki rynkowe wprowadzające w błąd:

(…)

26) zamieszczanie lub zlecanie zamieszczania innej osobie nieprawdziwych opinii lub rekomendacji konsumentów albo zniekształcanie opinii lub rekomendacji konsumentów w celu promowania produktów

Straszenie sądem za komentarz na Allegro ma osiągnąć jeden cel: konsument ma zmienić swoją rekomendację na taką, która odpowiada sprzedającemu. Ten uzyskuje dzięki temu pożądany efekt przytłaczającej ilości pozytywnych opinii. Mamy więc do czynienia z modelowym wręcz przykładem zniekształcania opinii lub rekomendacji konsumentów w celu promowania produktów.

Może być jeszcze gorzej. Niektórzy sprzedawcy są gotowi przywoływać od lat krytykowany przez środowiska dziennikarskie art. 212 kodeksu karnego. Zniesławienie na Allegro jak najbardziej może wystąpić. O zastosowaniu tego przepisu można dyskutować wówczas, gdy kupujący ordynarnie zwyzywa sprzedawcę, albo zarzuci mu działania niezgodne z prawem. Dobrym przykładem mogą tu być inwektywy w rodzaju „oszusta” i „złodzieja. Po raz kolejny jednak: typowy negatywny komentarz nigdy nie wypełni znamion czynu zabronionego.

Nawet sugestia wykorzystania drogi sądowej przeciw konsumentowi może się okazać strzeleniem sobie w stopę

Nie da się przy tym ukryć, że straszenie sądem za komentarz na Allegro to praktyka zasługująca na potępienie. Przeciętny Kowalski nie zna się na prawie i nie chce mieć nic wspólnego z sądami. Pismo sugerujące mu wytoczenie powództwa o obronę dóbr osobistych albo proces karny ma działanie zastraszające. Można się spodziewać, że sprzedający zdają sobie z tego sprawę i właśnie na taki efekt mrożący liczą. Tymczasem strzelają sobie w stopę.

Od dawna przypominamy na łamach Bezprawnika, że uciekanie się w sytuacjach kryzysowych do pism pisanych „językiem prawniczym” to najlepszy sposób na trwałe zrażenie do siebie konsumenta. Co więcej, taki kupujący z pewnością ostrzeże przed takim przedsiębiorcą wszystkich swoich znajomych i rodzinę.

Marketing szeptany w ecommerce cały czas ma bardzo duże znaczenie. Dotyczy to także mediów społecznościowych, w których internauci posługują się często pseudonimami, lub operują w zamkniętych środowiskach grupek i kanałów. Tutaj przewrażliwiony sprzedawca najczęściej nie ma możliwości wpływu na zamieszczane opinie.

Straszenie sądem za komentarz na Allegro tylko eskaluje spór, który w normalnych warunkach zakończyłoby wystawienie negatywnej opinii. Nie lepiej byłoby w takiej sytuacji zminimalizować straty i po prostu odpuścić?