ecommerce Zakupy

Już chyba każda większa firma chce mieć własne automaty paczkowe. Tylko czy to na pewno dobry pomysł?

Rafał Chabasiński
29.05.2022
Już chyba każda większa firma chce mieć własne automaty paczkowe. Tylko czy to na pewno dobry pomysł?

Wygląda na to, że już wszyscy chcą mieć własne automaty paczkowe. Pomysł InPostu kopiuje Poczta Polska, Allegro, Orlen, firmy kurierskie i markety budowlane. Właściwie nie powinno dziwić, że każdy większy podmiot chciałby coś uszczknąć z sukcesu Paczkomatów. Tylko czy w ten sposób nie doprowadzimy w końcu do sytuacji podobnej do rynku serwisów VOD?

Sieci z automatami wyrastają w Polsce niczym grzyby po deszczu

Podobno naśladownictwo jest najwyższą formą pochlebstwa. Paczkomaty to rozwiązanie genialne w swojej prostocie i rewolucjonizujące rynek ecommerce w Polsce, które zyskało sobie uznanie ze strony konsumentów. Nic więc dziwnego, że inni gracze na rynku chcieliby sukces InPost powtórzyć, albo przynajmniej uszczknąć z niego coś dla siebie. Do tego dochodzi przemożna chęć skapitalizowania dynamicznego rozwoju handlu internetowego jako takiego. Tym samym praktycznie każdy większy podmiot działający w naszym kraju chce mieć własne automaty paczkowe.

Allegro ma swoją sieć OneBox. Według informacji podawanych przez Spider’s Web największy polski portal typu marketplace miał nawiązać współpracę z Biedronką. Plany Allegro zakładają, że do końca roku będzie gotowych aż 3000 automatów paczkowych. W międzyczasie Poczta Polska zawiązała sojusz z Shopee. Portal będzie oferować dostawę między innymi do 2000 automatów paczkowych Pocztex. Z czego 750 ma stanąć przy sklepach Biedronki.

Jakby tego było mało, własne automaty paczkowe rozwija także Orlen. Ponownie: do końca 2022 r. przy wybranych stacjach paliw ma stanąć 2000 automatów sieci ORLEN Paczka. Na odbiór towarów w automatach stawiają także markety budowlane. Przykładem mogą być Bricomaty Bricomarche i Megaskrytki Agata Meble. Można się spodziewać, że z czasem pojawi się w Polsce więcej sieci z automatami paczkowymi.

Teoretycznie zdrowa konkurencja na rynku jest czymś jak najbardziej pożądanym. Pozwala wszystkim uczestnikom rynku lepiej dostosowywać swoją ofertę do potrzeb konsumenta. Wymusza także konkurowanie ceną pomiędzy poszczególnymi podmiotami. Niekiedy jednak usilne kopiowanie sprawdzonego rozwiązania jednej firmy przez pozostałe może przysporzyć konsumentom bólu głowy. Przykładem może być branża serwisów VOD.

Nie zawsze większy wybór to dobra wiadomość. Zbytnie rozdrobnienie popsuło już rynek serwisów VOD

Niegdyś niekwestionowanym liderem rynku był Netflix oferujący dostęp do większości popularnych filmów i seriali. Abonenci byli z tego powodu zadowoleni, sam serwis stał się fenomenem kulturowym. Do tego walnie przyczynił się do zmniejszenia zainteresowania pirackimi portalami. Problem zaczął się w momencie, gdy Netflixa postanowiły skopiować inne platformy. Pojawili się poważni konkurenci, zaczęło się podbieranie sobie nawzajem oferty. Nieformalny monopol zamienił się w swego rodzaju oligopol. Ten zaś ewoluował do momentu, w którym praktycznie każda wytwórnia chce mieć własny serwis VOD.

Konsument na dekoncentracji rynku tylko stracił. Każdy osobny serwis to osobny abonament. Do tego ze względu na skomplikowaną sieć umów, licencji i praw autorskich, trzeba się niekiedy zdrowo napocić, by znaleźć poszukiwany film czy serial. Zwłaszcza jeśli mieszka się poza Stanami Zjednoczonymi na którymś z mniej cenionych rynków. Na przykład w Polsce. Nic dziwnego, że tzw. torrenty zaczynają wśród części widzów wracać do łask.

Ktoś mógłby powiedzieć, że moda na własne automaty paczkowe ma się nijak do sytuacji rynku VOD. A jednak także tutaj zbytnia dekoncentracja może potencjalnie zaszkodzić konsumentowi, choć w zauważalnie mniejszym stopniu.

Moda na własne automaty paczkowe może wyjść bokiem pretendentom do powtórzenia sukcesu Paczkomatów InPost

Osobne automaty ulokowane w różnych punktach trzeba znaleźć. Dobrze jest zapamiętać ich lokalizację. Nie zawsze będą w jednym i tym samym miejscu. To, do którego automatu się udamy po odbiór przesyłki, będzie zależało nie tylko od naszych preferencji, ale też od polityki sklepu internetowego, w którym zrobiliśmy zakupy. Do tego duża liczba sieci automatów oznacza zajmowanie większej powierzchni przez dublujące się urządzenia należące do różnych firm.

Problem ten można stosunkowo łatwo rozwiązać. Chociażby poprzez zastosowanie takiej polityki, jaką stosuje Biedronka. Sieć deklaruje, że chętnie współpracuje z różnymi operatorami tak, by przy jej sklepach stały automaty różnych firm. Na takim rozwiązaniu oczywiście najwięcej zyskuje sama sieć sklepów. Nieważne, do którego automatu zmierza odbiorca, skoro finalnie pofatyguje się w okolice najbliższej Biedronki. Może nawet przy okazji zrobi zakupy.

Jest jednak także druga niedogodność. Każda osobna sieć automatów paczkowych to najprawdopodobniej także osobna aplikacja służąca do ich obsługi. Tą trzeba pobrać na swój telefon. Nie każdy użytkownik lubi zaśmiecać swoje urządzenie aplikacjami, z których miałby korzystać bardzo rzadko. Być może z czasem pojawi się specjalne oprogramowanie umożliwiające dostęp do różnych automatów z poziomu jednej aplikacji? A być może nie. Poszczególne firmy wcale nie muszą się ze sobą dogadać.

Zbyt duży wybór może ostatecznie utracić do spadku zainteresowania ze strony konsumentów. Liderzy na rynku najprawdopodobniej sobie z tym poradzą. Pretendenci zaś mogą w ten sposób utopić pieniądze przeznaczone na inwestycje we własne automaty paczkowe. Dlatego może jednak lepiej korzystać z już istniejących rozwiązań, zamiast próbować je kopiować na własną rękę?