Zaledwie kilka dni temu Sąd Najwyższy potwierdził, że wprowadzony w zeszłym roku zakaz przemieszczania się był bezprawny – nie miał właściwej podstawy prawnej. Tymczasem rząd podobno niespecjalnie się tym przejmuje i ma być blisko wprowadzenia ponownego zakazu.
Zakaz przemieszczania się w Wielkanoc? Doradca premiera twierdzi, że wszystko zależy od rozsądku ludzi
Prof. Horban, czyli doradca premiera ds. epidemii, jest zdecydowanie jedną z najbardziej wyrazistych postaci polskiej pandemii – niekoniecznie w tym dobrym znaczeniu. Teraz kolejna jego wypowiedź prawdopodobnie zelektryzuje opinię publiczną. Ze słów prof. Horbana wynika, że rząd może wprowadzić zakaz przemieszczania się w Wielkanoc – a może nawet jeszcze wcześniej. Jak stwierdził, rządzący są blisko wydania takiego zakazu przed świętami. Jednocześnie przemieszczanie się miałoby być możliwe tylko w uzasadnionych wyjątkach. To, czy rząd się zdecyduje na takie rozwiązanie czy też nie, ma zależeć od „rozsądku ludzi”.
Wypowiedź prof. Horbana sugerowałaby, że albo są to jego własne przypuszczenia (niekoniecznie wynikające z faktycznie trwających dyskusji w rządzie) albo – że rządzący faktycznie rozważają zakaz przemieszczania się w Wielkanoc. Jeśli tak, to mogłoby to z kolei oznaczać dwie rzeczy:
- albo rząd zdecyduje się zignorować wyrok SN i wprowadzić kolejny zakaz przemieszczania się – niezgodny z prawem – na podstawie rozporządzenia,
- albo stanie się coś, przed czym rząd bronił się rękami i nogami – czyli rządzący wprowadzą jednak stan klęski żywiołowej, który faktycznie umożliwiałby wprowadzenie podobnego zakazu.
Który scenariusz jest zatem najbardziej prawdopodobny? Można praktycznie od razu wykluczyć wprowadzenie stanu klęski żywiołowej, który dla państwa mógłby wiązać się z ogromnymi kosztami (mowa o potencjalnych roszczeniach przedsiębiorców, którzy mogliby wtedy ubiegać się o odszkodowanie). Najbardziej prawdopodobny jest scenariusz, w którym może i rządzący dyskutowali o wprowadzeniu zakazu, natomiast raczej się na to nie zdecydują. Jeśli jednak będą chcieli wprowadzić całkowity zakaz przemieszczania się na podstawie kolejnego rozporządzenia, to można być pewnym, że zbuntowane społeczeństwo nie będzie miało zamiaru go przestrzegać – zwłaszcza po wyroku SN.
Przekroczenie progu 30 tys. zakażeń ma skutkować twardym lockdownem
Lockdown w całej Polsce będzie obowiązywać od soboty 20 marca. Oprócz wprowadzanych zakazów w grę wchodzi jednak również zamknięcie salonów fryzjerskich, salonów tatuażu, a także wolnostojących sklepów odzieżowych czy budowlanych – tak ma wyglądać potencjalny twardy lockdown. Z nieoficjalnych ustaleń wynika, że rząd ma się na niego zdecydować, gdy liczba dziennych nowych przypadków przekroczy 30 tys. zakażeń. Jeśli wzrost liczby zakażeń nie wyhamuje, jest to zatem scenariusz prawdopodobny. Można się jednak spodziewać, że będzie to rozwiązanie ostateczne – wygeneruje on dodatkowe miliony złotych strat m.in. w handlu.