Pomysłów na to, co można uznać za szczyt bezczelności, jest naprawdę mnóstwo. Właściciel pewnego irlandzkiego sklepu może do listy dopisać kolejną pozycję. Właśnie liczył straty po nieudanym napadzie na jego lokal, gdy dostał pozew od jednego z niedoszłych włamywaczy. Nieszczęśnik rozciął sobie krocze podczas ucieczki i teraz domaga się odszkodowania.
Pan Kevin Victory prowadzi w irlandzkim Kingscourt niewielki sklep Centra. To tamtejsza sieć handlowa, która jest odpowiednikiem naszej lokalnej Żabki czy innych małych, osiedlowych sklepików. Nie jest to wymarzony cel dla włamywaczy, a raczej dla drobnych kieszonkowców, którzy próbują wyjść ze sklepu z batonem pod pachą. Mimo tego w listopadzie 2015 roku sklep został napadnięty przez grupę 3 mężczyzn. Postanowili wejść z przytupem, ponieważ użyli młota to wybicia szyby. Ostatecznie napad nie doszedł do skutku, bo rabusie musieli uciekać przed policją, która szybko trafiła na miejsce zdarzenia.
Właściciel mógł mówić o szczęściu w nieszczęściu. Ze sklepu nic nie zginęło, chociaż straty materialne w wyniku nieudanego napadu wycenił na około 3000 euro. Na dodatek policjanci złapali wszystkich sprawców, a następnie wszyscy dostali wyroki w zawieszeniu. Mało tego, jeden z nich poszedł do więzienia w związku z innym przestępstwem. Sprawę można by było uznać za zakończoną, gdyby nie jeden drobny szczegół.
Złodziej pozywa ofiarę czyli pieniądz nie śmierdzi
Jeden z włamywaczy podczas ucieczki bardzo niefortunnie się skaleczył. Mianowicie rozciął sobie mosznę. Po tym, jak ujęła go policja, spędził nawet jakiś czas w szpitalu. Cóż, karma wraca szybko, pomyślałoby wielu na miejscu właściciela i wróciło do swoich zajęć. To samo zapewne zrobił on sam, lecz sprawa nie dała o sobie jeszcze zapomnieć. Przynajmniej w grę nie wchodzi ochrona wizerunku złodzieja.
Nieudolny włamywacz postanowił pozwać właściciela sklepu, którego nie udało mu się obrabować. Najwidoczniej doszedł do wniosku, że skoro do wypadku, który miał miejsce podczas ucieczki, doszło na posesji sklepu, to za szkody odpowiada właściciel. Jak postanowił, tak zrobił i wystąpił o wypłatę odszkodowania do firmy ubezpieczeniowej, w której sklep miał wykupioną polisę. Tam oczywiście go wyśmiano odmówiono wypłaty, a następnie poinformowano właściciela sklepu o tym roszczeniu. Ten teraz ma trzy miesiące, aby zdecydować, czy chce, aby złodzieja przebadała specjalna komisja lekarska. To jednak mogłoby być uznane za wzięcie odpowiedzialności za zdarzenie. Tego stanowczo odmówił sam właściciel oraz jego ubezpieczyciel. Ciekawe, czy sprawa trafi ostatecznie przed oblicze sądu. Podobna sytuacja, gdy złodziej pozwał właścicielki okradzionego sklepu, miała już miejsce w Polsce.