Nikt ci tyle nie da, ile ci obieca polityk przed wyborami, od których zależy jego wygodne życie za państwowe pieniądze. Nie inaczej jest i tym razem. Prezes PiS obiecał Polakom między innymi podwyższenie świadczenia 500 Plus. Niektórzy uważają, że ten jeden ruch rozstrzyga całą sprawę. Tymczasem 800 Plus w wyborach nie będzie żadnym gamechangerem.
PiS postawił na 500 Plus na długo po tym, jak uzyskał zdecydowaną przewagę nad PO
Licytacja na przedwyborcze obietnice trwa w najlepsze. Prawo i Sprawiedliwość zrobiło to, czego właściwie wszyscy się spodziewali. Jarosław Kaczyński poza darmowymi lekami dla nieletnich i seniorów oraz bezpłatnych przejazdach autostradami zarządzanymi przez państwo obiecał także waloryzację 500 Plus. Świadczenie wypłacane na każde dziecko od stycznia ma wzrosnąć do poziomu 800 zł. już od stycznia 2024 r.
Bardzo szybko w debacie publicznej pojawiły się głosy, że w nowe 800 Plus w wyborach przesądzi ostatecznie o trzeciej kadencji obozu rządzącego. Czy jednak aby na pewno mamy do czynienia z jakimś przełomem? Tak naprawdę nic nie wskazuje, by podniesienie wysokości świadczenia miało przysporzyć PiS zastępy nowych wyborców. Nic dziwnego, bo 500 Plus również nie miało takiego wpływu na decyzje wyborcze Polaków.
Ktoś mógłby teraz zacząć się zastanawiać, co też za bzdury właśnie plotę. Przecież to 500 Plus sprawiło, że Prawo i Sprawiedliwość wygrało kluczowe wybory parlamentarne w roku 2015. Wierzy w to nawet dzisiejsza opozycja, która desperacko stara się jakoś podpiąć pod ten sztandarowy program Zjednoczonej Prawicy. Świadczenie stało się zaś swego rodzaju świętością, na którą już nawet politycy Konfederacji nie próbują się zamachiwać. Tak naprawdę jednak 500 Plus wcale nie dało PiS zwycięstwa w wyborach.
By się o tym przekonać wystarczy zwrócić uwagę na sondaże zrobione na przed wyborami z 2015 r. 500 Plus na drugie dziecko pojawiło się w programie PiS ogłoszonym w lutym 2014 r. Rzeczywiście, sondaże robione w marcu sugerowały wzrost poparcia tej partii o całe… 2 proc. Był to już etap, w którym Prawo i Sprawiedliwość zaczęło wyprzedzać rządzącą Platformę Obywatelską.
Młodzi i tak nie głosują na PiS, za to Polacy wciąż nie darzą partii opozycyjnych większą sympatią
Do wyborów zostało jednak mnóstwo czasu. W międzyczasie PO zdarzało się nawet odrobić straty i wysunąć się na prowadzenie. Ostateczne pogrzebanie szans na kolejną wygraną przyszło jednak gdzieś pomiędzy czerwcem a lipcem 2015 r. Pod koniec czerwca PiS mógł liczyć już na poparcie rzędu 36 proc., PO z kolei utknęła na poziomie 25 proc., czując na plecach oddech Kukiz’15. Warto przypomnieć, że w tamtym momencie byliśmy tuż po wyborach prezydenckich, które Andrzej Duda wygrał z Bronisławem Komorowskim.
Dlaczego lato 2015 r. jest takie ważne dla naszych rozważań? Dlatego, że ponowny silny nacisk ze strony polityków PiS położony na 500 Plus pojawił się tak naprawdę już po tym, jak ta partia uzyskała zdecydowaną przewagę nad rywalami. Warto także wspomnieć, że trzynasta emerytura jako polityczna obietnica pojawiła się dużo później, bo w 2019 r. Gotową ustawę podpisano rok później. Nie jest więc tak, że Polacy „sprzedali się” PiS za obietnicę socjalnych transferów.
Postawmy sprawę wprost: Zjednoczona Prawica zdobyła władzę dlatego, że wyborcy bardziej nienawidzili PO, niż bali się PiS. Dzisiaj wciąż główna partia opozycyjna nie cieszy się zaufaniem Polaków. Wielu z nich wciąż nie może im zapomnieć zamrożenia płac, podniesienia wieku emerytalnego i podejrzanych manewrów z pieniędzmi z OFE. Płynie z tego taka nauczka, że politycy powinni zdać sobie sprawę z tego, że ich własny elektorat nie darzy ich ciepłymi uczuciami. Dotyczy to chyba każdej partii politycznej, może poza Konfederacją i garstką najbardziej oddanych „twardogłowych”. Niestety, o wiele łatwiej jest zrzucać winę za własne błędy na „przekupionych” wyborców.
Trudno się spodziewać, by teraz miało być inaczej. 800 Plus w wyborach może odegrać rolę co najwyżej marginalną i służyć przekonywaniu już przekonanych wyborców. Dodatkowe świadczenie skierowane do rodziców, czyli ludzi zazwyczaj w wieku przedemerytalnym, ma dzisiaj dużo mniej sensu niż przed wyborami niż miało osiem lat temu.
800 Plus w wyborach będzie przede wszystkim sprytną pułapką na opozycję
Jakby nie patrzeć, im Polacy są młodsi, tym mniej chętnie głosują na Prawo i Sprawiedliwość. Ci ludzie i tak prawdopodobnie nie oddadzą głosu na partię Jarosława Kaczyńskiego. Można śmiało postawić tezę, że przyczyniły się do tego decyzje partii władzy w sprawach światopoglądowych, a nie tych gospodarczych. Mowa o skutkach wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji, za który słusznie obwiniany jest kontrolujący ten organ PiS. To właśnie ta jedna błędna decyzja kosztowała rządzących trwałą utratę poparcia na poziomie przekraczającym 40 proc.
Nie sposób także pominą tego, w jaki sposób poparcie dla partii rządzącej kształtuje się teraz. Jeżeli spojrzymy na uśredniony wynik sondaży poparcia dla partii politycznej na portalu ewybory.eu, to możemy bez trudu dostrzec, że PiS utrzymuje mniej-więcej stały wynik od października 2020 r.
W międzyczasie Platforma Obywatelska odrobiła część strat względem rządzących, kosztem Polski 2050. Teraz jednak partia Donalda Tuska znowu traci, na rzecz Konfederacji. Tutaj powodem może być ściganie się na socjalne obietnice z PiS, czego bardzo nie lubi ta część „obozu anty-PiS”, która wierzy, że najbardziej liczą się kwestie gospodarcze.
Czy to znaczy, że 800 Plus w wyborach nie ma żadnego znaczenia dla rządzących? Niekoniecznie. W Polsce nie wygrywa się wyborów prezentując jakieś ambitne i spójne programy, lecz poprzez mobilizowanie własnego elektoratu i równoczesne demobilizowanie wyborców przeciwnika. Świadczenia na dziecko wydają się wręcz skrojone pod pokolenie jego dziadków. Do tego ewentualna kontra ze strony opozycji może oznaczać nabijanie głosów potencjalnemu przyszłemu koalicjantowi PiS. Tym samym deklarując waloryzację 500 Plus, rządzący zastawili całkiem sprytną pułapkę, z której opozycja nie ma dobrego wyjścia.
Rządzący nie mają oczywiście pewnej wygranej w kieszeni z powodu tej jednej decyzji. Prawdę mówiąc, gdyby polski socjal nie przekraczał swoimi rozmiarami budżetu NASA, to waloryzacja świadczenia byłaby wręcz oczywistością. Jarosławowi Kaczyńskiemu sprzyjają jednak inne, dużo bardziej istotne czynniki.