Ceny nieruchomości w 2022 r. wzrosną o 10 proc. O bańce na rynku nie ma jednak mowy
Niedawno analitycy Pekao wskazali, że czeka nas zahamowanie wzrostu cen nieruchomości - prawdopodobnie w II kwartale 2022 r. Ich zdaniem wzrost stóp procentowych może doprowadzić do wypchnięcia z rynku części inwestorów finansujących zakup lokalu kredytem. Analitycy przewidują, że ceny nieruchomości wzrosną o 3,2 proc. w tym roku, a w przyszłym - o ok. 4,5 proc., a w drugiej połowie 2022 r. wzrosty wyraźnie wyhamują.
Analitycy Polskiego Instytutu Ekonomicznego mają jednak inne prognozy. Ich zdaniem ceny nieruchomości w 2022 r. wzrosną o 10 proc. Jak podkreślają, już teraz widoczna jest tendencja wzrostowa w większości dużych miast. Na dalszy wzrost cen ma mieć z kolei wpływ presja kosztowa, będąca z kolei efektem skokowego wzrostu cen materiałów i wysokiej dynamiki wynagrodzeń w budownictwie.
Jednocześnie analitycy PIE twierdzą, że w 2023 r. sytuacja wcale nie będzie lepsza - a wzrost cen nieruchomości może wtedy wynieść ok. 8 proc.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 20,77%
Na razie trudno oczywiście stwierdzić, który scenariusz jest bardziej prawdopodobny. Nie da się jednak ukryć, że dalszy, duży wzrost cen nieruchomości jest jak najbardziej realny - i to mimo podwyżki stóp procentowych.
Czy dalsze wzrosty mogą w końcu doprowadzić do powstania bańki na polskim rynku nieruchomości? Z danych podanych w Miesięczniku Makroekonomicznym PIE wynika, że nie. Badania globalne mają wręcz wskazywać, że ryzyko bańki na polskim rynku nieruchomości jest jednym z najniższych wśród państw Unii Europejskiej. Największe ryzyko występuje natomiast w państwach niemieckojęzycznych - tam ceny mieszkań rosną znacząco szybciej niż wynagrodzenia. Dodatkowo niemieccy konsumenci najczęściej spośród wszystkich konsumentów w UE poszukują informacji na temat potencjalnego załamania cen mieszkań.
Dynamiczny wzrost nieruchomości w Polsce idzie w parze ze wzrostem wynagrodzeń
Na stosunkowo małe ryzyko bańki na polskim rynku nieruchomości wpływa kilka czynników. Po pierwsze - ze wzrostem cen mieszkań idą w parze z podobnymi wzrostami, jeśli chodzi o zamożność gospodarstw domowych. To wyróżnia Polskę na tle innych państw europejskich. Po drugie - stosunkowo dużo mieszkań jest kupowanych za gotówkę.
W niektórych miastach wzrost cen może być jednak hamowany - ze względu na niedostateczny popyt
Co jednak ciekawe, z danych podanych w publikacji PIE wynika również, że o ile dalszy wzrost cen nieruchomości - i to rzędu ok. 10 proc. rocznie - jest bardzo prawdopodobny, o tyle w niektórych miastach kolejne podwyżki cen mogą zostać jednak wyhamowane. Jak się okazuje - ze względu na niedostateczny popyt. Obecnie np. w Łodzi i Trójmieście wzrost cen jest wolniejszy niż w innych miastach. W Łodzi ma to być spowodowane m.in. zjawiskiem wyludniania się miasta. W Trójmieście dalszy wzrost napotka z kolei barierę w postaci niewystarczających dochodów gospodarstw domowych.