Najwyraźniej nie potrzeba żadnej zmiany w prawach, by Urzędy Skarbowe mogą bez skrępowania sięgać po dane użytkowników portali internetowych. Zdaniem Naczelnego Sądu Administracyjnego takie prawo organom podatkowym daje art. 45 ustawy o Krajowej Administracji Skarbowej. Czy to nie jest zbyt daleko idące uprawnienia?
Jeżeli dana sprawa jakkolwiek dotyczy podatków, to organy podatkowe mogą domagać się udostępnienia informacji
Żyjemy w czasach, w których ochrona naszych danych przed nieuprawnionym wglądem staje się coraz bardziej istotna. Co jednak z dostępem jak najbardziej uprawnionym? Kolejną niedogodnością współczesnego zinformatyzowanego społeczeństwa jest w końcu poważne ryzyko zwiększenia zakresu inwigilacji przez organy państwa. Dotyczyć to może nawet codziennych czynności, takich jak na przykład zakupy online.
Nie tak dawno zwracaliśmy uwagę na nowe obowiązki dla portali internetowych typu marketplace. Najprawdopodobniej będą od 2024 r. przygotowywać specjalne raporty o sprzedających na potrzeby organów podatkowych. Co jednak jeśli te już teraz mogą mieć nieskrępowany dostęp do informacji o praktycznie każdej naszej aktywności w Internecie i nie tylko?
Orzecznictwo Naczelnego Sądu Administracyjnego idzie w kierunku pełnej legitymizacji takiego stanu rzeczy. Wszystko przez art. 45 ustawy o Krajowej Administracji Skarbowej. Nawet pobieżna lektura jego treści potwierdza obawy internautów obawiających się o zagrożenie dla konstytucyjnego prawa każdego do prywatności.
Organy KAS, w celu realizacji ustawowych zadań (…) mogą przetwarzać informacje, w tym dane osobowe, od osób prawnych, jednostek organizacyjnych niemających osobowości prawnej oraz osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą, o zdarzeniach mających bezpośredni wpływ na powstanie lub wysokość niepodatkowych należności budżetowych, zobowiązania podatkowego lub należności celnych, o zdarzeniach wynikających ze stosunków cywilnoprawnych lub faktycznych czynności mogących mieć wpływ na powstanie obowiązku podatkowego lub wysokość zobowiązania podatkowego, a także występować do tych podmiotów o udostępnienie dokumentów zawierających informacje, w tym dane osobowe
Długa wyliczanka przesłanek występowania o udostępnienie informacji sprowadza się do stwierdzenia, że organy podatkowe mogą robić to praktycznie zawsze, gdy sprawa może jakkolwiek dotyczyć obowiązków lub zobowiązań podatkowych. Z całą pewnością transakcje dokonywane na co dzień w ramach branży ecommerce mogą mieć związek z jednym lub drugim. Zakres żądania ze strony organu również wydaje się oczywisty: imię, nazwisko, data i kwota transakcji, wykorzystany numer konta.
Dane użytkowników portali internetowych nie są chronione przed wglądem ze strony organów podatkowych
Na uwagę zasługuje także tryb, który pozwala organom podatkowym sięgać po dane użytkowników portali internetowych. Krajowa Administracja Skarbowa nie musi właściwie toczyć żadnego postępowania. Wystarczy, że ładnie poprosi, a portal musi tych informacji udzielić. Brak współpracy oznacza ryzyko nałożenia kary w wysokości do 10 tysięcy złotych. Szczegóły sposobu uzyskiwania informacji przez organy podatkowe reguluje ust. 3 przytoczonego artykułu.
Informacje i dokumenty, o których mowa w ust. 1, są udostępniane nieodpłatnie na podstawie postanowienia organu KAS, w terminie i formie określonych przez ten organ. Termin ten powinien uwzględniać zakres żądanych informacji oraz stopień ich skomplikowania. W uzasadnieniu postanowienia należy wskazać okoliczności, z których wynika konieczność pozyskania żądanych informacji
Jak widać, ograniczenia są stosunkowo niewielkie. Organ podatkowy musi jedynie realistycznie formułować swoje oczekiwania. Dodatkowo zgodnie z ust. 2 organ nie może domagać się tych informacji, do których już ma dostęp.
Uzasadnienie tak szerokich uprawnień Krajowej Administracji Skarbowej wydaje się oczywiste. Chodzi o skuteczniejsze rozpoznawanie i zwalczanie przestępstw podatkowych. Potencjał do ukrycia tego typu działalności gdzieś w zakamarkach cyberprzestrzeni jest naprawdę duży. Państwo zaś cały czas boryka się z różnego rodzaju karuzelami podatkowymi, agresywnymi optymalizacjami i innymi nadużyciami. Dane użytkowników portali internetowych z pewnością ułatwiają wiele postępowań.
Problem w tym, że skuteczność organów podatkowych koliduje w tym przypadku z prawem obywateli do prywatności. Internet to z kolei dość wrażliwa sfera naszego życia, w której pożądana jest nie tyle prywatność, co wręcz anonimowość. Wszelkiego rodzaju ingerencje państwa są tutaj wyjątkowo niemile widziane. Jedynym miejscem, w którym internauci sami chwalą się tym, co Skarbówka chciałaby widzieć, pozostają media społecznościowe.
Teoretycznie uczciwi nie mają się czego obawiać. W praktyce uznanie takiego punktu widzenia wymaga ogromnego zaufania do państwa. Tego w Polsce się nie uświadczy. Na świecie zaś wyraźnie widać co może pójść nie tak. Chcemy żyć w informatycznej dystopii w rodzaju komunistycznych Chin?