Spalona dekada. Ostatnie 10 lat walki z papierosami to fiasko

Państwo Zdrowie Dołącz do dyskusji (23)
Spalona dekada. Ostatnie 10 lat walki z papierosami to fiasko

Słowo „epidemia” kojarzy nam się dziś niemal wyłącznie z koronawirusem. Tymczasem świat – już od wielu lat – trawi inna epidemia. Mowa o epidemii papierosowej; wnioski na 35. Rocznicę światowego dnia bez papierosa nie są zbyt wesołe. Liczba palaczy maleje w niezadowalającym tempie, a wiele państw – na czele z Polską – nie podejmuje efektywnych działań mających na celu ograniczenie liczby palących.

Największy problem z paleniem ma Europa. Polska średnia też nie zachwyca

209 mln – tylu Europejczyków, według Światowej Organizacji Zdrowia, pali regularnie papierosy. To aż ok. 28 proc. całej ludności Starego Kontynentu i jednocześnie najwyższy odsetek osób używających tytoniu (globalny odsetek wynosi 22 proc.).

Niestety – w Polsce jest niewiele lepiej, a Polacy gonią europejską średnią. Według ostatniego badania CBOS papierosy pali blisko 8 mln osób – czyli niemal 24 proc. dorosłej populacji Polski. Jakby tego było mało, to Europejski Kodeks Walki z Rakiem szacuje, że kolejne 15 mln Polaków może być biernymi palaczami. Tymczasem aż 1 na 5 wszystkich zgonów notowanych w kraju przypisuje się właśnie paleniu – i to zarówno czynnemu, jak i biernemu. Polska dodatkowo jest niechlubnym liderem Unii Europejskiej, jeśli chodzi o ranking zachorowalności na raka płuca – chorobą typową dla palaczy, której w 9 na 10 przypadków udałoby się uniknąć eliminując dym papierosowy z życia publicznego.

Polska miała dobry pomysł na walkę z papierosami, ale dała sobie spokój

Papierosowy nałóg jest zatem w Polsce poważnym problemem – co roku z powodu palenia umiera ok. 81 tys. osób i nic nie wskazuje na to, by te statystyki miały się poprawić. Żadnych widocznych i efektywnych działań nie podejmuje też rząd, na czele z Ministerstwem Zdrowia. Polska nie przyjęła też ani strategii „end game” (forsowanie całkowitej abstynencji od wyrobów nikotynowych) ani „harm reduction” (zakładającej dostarczanie nikotyny, ale przy pomocy mniej toksycznych produktów, takich jak chociażby bezdymne inhalatory nikotyny). Co więcej – palenie tradycyjnych papierosów jest nadal przystępne cenowo, podczas gdy korzystanie z mniej szkodliwych alternatyw (w postaci podgrzewaczy tytoniu) – nie tak bardzo, m.in. przez stawki akcyzy podnoszone znacznie agresywniej niż w przypadku tradycyjnych papierosów.

Co ciekawe, o ile strategia ograniczania szkód jest w naszym kraju stosowana w przypadku rozwiązywania problemów alkoholowych czy narkotykowych, o tyle już w przypadku papierosów Ministerstwo Zdrowia nie zdecydowało się na taki ruch. Jeszcze bardziej zaskakujące jest to, że 20 lat temu Polska była jednym z państw-pionierów Europy Wschodniej, jeśli chodzi o podjęcie tematu strategii ograniczania szkód związanych z paleniem papierosów. Nie wiadomo jednak, z jakiego powodu aktualnie nie stosuje się jej przy walce z tym nałogiem. W zasadzie w Polsce, jeśli chodzi o systemową walkę z epidemią palenia, od dłuższego czasu nie dzieje się nic. I to pomimo apeli tak szacownych instytucji jak Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej, która postuluje stworzenie mapy drogowej dla Polski bez papierosów (przy okazji wnioskując też o podniesienie wieku, od którego można legalnie kupić papierosy, czy wprowadzenie zaawansowanych terapii antynikotynowych).

Tańsze papierosy, droższe nowatorskie wyroby, które są mniej szkodliwe

Czy w takim razie resort ma w ogóle jakąś wizję walki z nałogiem nikotynowym? Niestety nie. Po pierwsze – papierosy są przystępne cenowo, co sprawia, że sięgają po nie również młode osoby. To efekt stosunkowo niskiej akcyzy, co wydaje się sporym błędem. Na przykład Międzynarodowa Agencja ds. Badań nad Rakiem rekomenduje, by akcyza na wyroby nikotynowe była proporcjonalna do ryzyka ich szkodliwości, a co za tym idzie – by tradycyjne papierosy były najmocniej opodatkowane. Tymczasem wprawdzie rząd zatwierdził wzrost akcyzy na papierosy, ale jednocześnie – podwyżka jest nieproporcjonalnie niska do tej, którą ustalono w przypadku nowatorskich wyrobów tytoniowych. A trzeba pamiętać, że to właśnie podgrzewacze tytoniu są obecnie najlepiej przebadanymi medycznie produktami nikotynowymi z obszaru redukcji szkód spowodowanych paleniem papierosów. Z badań wynika, że wytwarzany przez urządzenie aerozol nie jest dymem i nie zawiera substancji smolistych. Dzięki temu ilość trujących substancji jest w nim średnio o 95 proc. mniejsza w porównaniu z dymem z papierosa, a stężenia tlenku węgla, nazywanego „cichym zabójcą płuc” – aż o 99 proc. niższe. Najwyraźniej jednak niespecjalnie interesuje to rządzących, którzy najwidoczniej postanowili najpierw walczyć z produktami mniej szkodliwymi dla zdrowia (sic!), zachowując stosunkową bierność wobec tych prawdziwie zabójczych.

Tymczasem palenie tradycyjnych papierosów musi wydawać się palaczom po prostu korzystne finansowo– z badań Eurostatu wynika, że tylko w Bułgarii (uwzględniając wszystkie kraje UE) są tańsze papierosy niż w Polsce. Dodatkowo wpływy z akcyzy na papierosy nie równoważą kosztów medycznych, społecznych i gospodarczych, a minimalna korekta stawek akcyzy na tradycyjne wyroby nikotynowe wprawdzie spowodowała dodatkowy wpływ do budżetu (w postaci 350 mln zł), ale równocześnie zdaniem ekspertów podwyżka została skonsumowana już przez inflację. Gdyby resort finansów odważył się na znaczące podniesienie akcyzy na tradycyjne papierosy, sytuacja mogłaby przedstawiać się zupełnie inaczej – zarówno pod względem gospodarczym, jak i jeśli chodzi o realizację celów zdrowotnych.

Spalone 10 lat. Rząd nie zrobił nic, by rozpocząć prawdziwą walkę z papierosami

To, że rząd nie prowadzi skutecznej polityki zdrowotnej, jeśli chodzi o walkę z paleniem, potwierdzają również badania. Wskaźnik DALY, wyrażający utracone lata życia w zdrowiu wyraźnie potwierdza, że o ile w ostatnich blisko 30 latach (1990–2019) wpływ papierosów na wskaźnik DALY i tym samym straty społeczne spowodowane paleniem papierosów zmniejszyły się aż o 24,03 proc., to w przypadku ostatniego dziesięciolecia (lata 2010–2019) nie odnotowano żadnej statystycznej poprawy w tym zakresie. Szacuje się, że negatywny wpływ papierosów na zdrowie i życie Polek i Polaków zmniejszył się zaledwie o 1,22 proc. Tym samym można śmiało stwierdzić, że ostatnia dekada została właściwie całkowicie stracona.

Co więcej, na paradoks zakrawa fakt, że Polska chce być krajem wolnym od tytoniu już do 2030 r. – a nie ma opracowanej żadnej strategii walki z papierosami (mimo, że pod ręką jest choćby strategia redukowania szkód). I to wszystko w sytuacji, kiedy są gotowe rozwiązania, które można szybko wdrożyć – takie jak wyższa akcyza na tradycyjne papierosy, czy podniesienie wieku legalnej sprzedaży papierosów. Najwyraźniej jednak Ministerstwo Zdrowia (i cała obecna ekipa rządząca) nie są przesadnie zainteresowani walką z jednym z najgorszych i najtragiczniejszych w skutkach nałogów. I to niestety najsmutniejszy możliwy wniosek – zwłaszcza w światowym dniu bez papierosa.