W przyszłym roku czeka nas spora dawka patriotycznych uniesień. Z okazji stulecia odzyskania niepodległości możemy doczekać się nowego godła oraz nowej konstytucji, a przynajmniej referendum na jej temat. Czy to dobra okazja, by 100 wsiom przywrócić prawa miejskie, które odebrał im… rosyjski zaborca?
Na taki pomysł wpadł Bogdan Latosiński, poseł PiS z Kielc, który w ramach sprawowanego mandatu poselskiego zwrócił się do premier Beaty Szydło, aby ta rozważyła możliwość zwrócenia praw miejskich miejscowościom, które zostały ich pozbawione w wyniku represji carskich po Powstaniu Styczniowym.
W związku z przytoczonymi faktami, zwracam się do Pani Jako Prezes Rady Ministrów z zapytaniem czy przywrócenie praw miejskim tym miejscowościom, które utraciły je na skutek carskich decyzji, nie byłoby godnym upamiętnieniem bohaterskiej walki polskich powstańców? Moim zdaniem taki gest wpisywałby się w pryncypia i założenia polityki historycznej prowadzonej przez Rząd Prawa i Sprawiedliwości, której celem jest przywrócenie pamięci o polskich bohaterach, a w praktyce jest to obecnie realizowane poprzez działania instytucji państwa polskiego na czele z Instytutem Pamięci Narodowej polegające na organizowaniu uroczystości ku czci żołnierzy podziemia antykomunistycznego, konferencji naukowych informujących o czynach Żołnierzy Wyklętych, nadawaniu nazw ulic nazwiskami polskich bohaterów itp.
Przeszło 150 wsi nadal cierpi za przewiny swoich pradziadów
O tym, że rząd lubi rozdawać prezenty, wiemy od początku tej kadencji. Do tej pory beneficjentami dobrej zmiany byli głównie pojedyncze osobniki, blisko związane ze środowiskami prawicowymi, ewentualnie organizacje zrzeszające miłośników prawej strony. Realizacja tego brawurowego pomysłu z pewnością we właściwy sposób uhonorowałaby pamięć po mękach, jakie ponieśli niesłusznie ukarani. Z pewnością ich wnuki i prawnuki rozpierałaby duma, że po 155 latach znowu będą mogli mieszkać w mieście. Kto wie, może nawet doczekaliby się swoich lokalnych słoików? Przecież wyznacznikiem bogactwa jest zamieszkiwanie w mieście, a nie jakiejś zapomnianej wsi.
Przychodzisz do mnie i prosisz: „Donie Corleone, daj mi sprawiedliwość?”. Nie prosisz jednak z szacunkiem, ani myślisz nazwać mnie ojcem chrzestnym
Niestety pomysł nie trafił na podatny grunt. Zgodnie z przepisami, proces nadania danej miejscowości praw miejskich podlega dość skomplikowanej procedurze, która jest inicjowana na wniosek zainteresowanej Rady Gminy. Sama decyzja podejmowana jest, między innymi w oparciu o istniejącą infrastrukturę, zarówno techniczną, jak i społeczną czy układ urbanistyczny. Zasługi historyczne, jakkolwiek byłyby słuszne, nie są samodzielną przesłanką do nadania statusu miasta. Takie wnioski płyną z odpowiedzi na interpelację pana Posła.
To jeszcze nic straconego. Wszyscy pamiętamy, jak w Ojcu Chrzestnym ustawiła się kolejka osób z prośbami do Dona Corleone w dzień ślubu swojej córki. Ten, zgodnie ze starą tradycją, nie odmawiał żadnej petycji, co skrzętnie wykorzystywał na swoją korzyść. Czy analogicznie, w dzień setnych urodzin swojej córki, jaką jest Polska, nasz własny naczelnik mógłby odmówić takiej prośbie?