Z najnowszych danych GUS wynika, że przeciętne wynagrodzenie we wrześniu 2019 r. wyniosło 5100 zł brutto. To wzrost o 6,6 proc. w porównaniu do analogicznego okresu w poprzednim roku. Obecnie wiele osób nigdy nie otrzymało takiej wypłaty, ale za to już za 4 lata płaca minimalna ma wynieść (przynajmniej w teorii) tylko 1100 zł brutto mniej.
Przeciętne wynagrodzenie we wrześniu 2019 r. Wydaje się, że to dużo, jednak obecnie niewiele osób dostaje takie wynagrodzenie
Prawie 5100 zł brutto – takie było przeciętne wynagrodzenie we wrześniu 2019 r. Mogłoby się wydawać, że to całkiem sporo, problem polega jednak na tym, że – jak sama nazwa wskazuje – chodzi o przeciętne wynagrodzenie. A to oznacza, że do jego obliczenia GUS bierze pod uwagę zarówno najniższe jak i najwyższe wynagrodzenia wypłacane w Polsce. Warto zresztą przy tym zaznaczyć, że najnowsze wyliczenia GUS dotyczyły wynagrodzeń w firmach zatrudniających więcej niż 9 pracowników. To oznacza, że pod uwagę nie były brane najmniejsze firmy (zatrudniające wielu pracowników), a jedynie znacznie większe, w tym także międzynarodowe korporacje, w których wynagrodzenia są znacznie wyższe. Tym samym w wyliczeniach uwzględniono także bardzo wysokie wynagrodzenia, które zawyżają średnią.
Mimo wszystko wydaje się, że 5100 zł brutto to nadal sporo, bo ok. 3600 zł na rękę. Problem polega jednak na tym, że wcale nie tak wielu Polaków otrzymuje wynagrodzenie zbliżone do średniej lub wyższe. Dla sporej części wciąż jest to pułap zarobków, który na razie nie jest osiągalny.
Za 4 lata płaca minimalna ma być tylko 1100 zł wyższa od obecnej średniej
Interesujące jest to, że jeśli rządzący zrealizują swoje obietnice, to w 2023 r. pensja minimalna w 2021 ma wynieść przecież 3000 zł brutto, a dwa lata później – 4000 zł brutto, czyli tylko o 1100 zł mniej niż przeciętne wynagrodzenie we wrześniu 2019 r. Oczywiście logiczne jest, że wtedy podniesie się i średnie wynagrodzenie, jednak to dobrze obrazuje, jak olbrzymiego przeskoku w poziomie płac chcą dokonać rządzący.
Zakładając, że spełnią tę obietnicę (a wbrew pozorom to wcale nie jest takie pewne) dojdzie do sytuacji, w której wprawdzie część społeczeństwa zacznie nagle zarabiać sporo więcej. Część jednak – pozostanie na tym samym lub podobnym pułapie (zakładając, że obecnie zarabiają w okolicach 4 tys. zł brutto). Trudno bowiem podejrzewać, by tacy pracownicy mogli liczyć na proporcjonalnie wyższe pensje, skoro pracodawcy i tak będą zmuszeni do ponoszenia znacznie wyższych kosztów. Może zatem dojść do wyrównania płac mimo dużej rozbieżności w stanowiskach i zakresie obowiązków w poszczególnych branżach.