W święta teoretycznie obowiązuje zakaz handlu, jednak skutecznie unika go Żabka. Możliwa jest jednak zmiana przepisów.
W reklamach jak i na swojej stronie internetowej, sieć sklepów Żabka chwali się stałymi porami obsługi klientów: „dogodne godziny otwarcia (od 6.00 do 23.00, przez 365 dni w roku)”. Natomiast ustawa o dniach wolnych od pracy jasno precyzuje kiedy handel jest zabroniony, co teoretycznie powinno ograniczać liczbę 365 dni. Skąd taka rozbieżność?
Panuje powszechna opinia, że sprzedawać może tylko właściciel sklepu. Z tego wynika zrozumienie na przykład dla osiedlowych sklepików spożywczo-monopolowych, które także w święta pozwolą nam zaopatrzyć się zarówno w chleb i mleko, jak też alkohol. Jest jednak jeszcze jeden wyjątek, o którym zapominamy – zakaz obsługiwania klientów dotyczy pracowników etatowych. Ten warunek można więc łatwo spełnić, równocześnie zapewniając pełną obsadę placówki handlowej.
Żabka, korzystając z tego, że także w święta ludzie mają potrzebę zrobienia zakupów, podpisuje z regularnymi pracownikami dodatkowe umowy zlecenie. Mogą one stanowić o pełnieniu obowiązków nawet przez jeden dzień, by później taka osoba wróciła do normalnej, stałej pracy. Dzięki zawieraniu takich porozumień cywilnoprawnych, ustawa nie jest naruszana i ajentom sieci sklepów nie należą się kary.
Polska Izba Handlu zapowiada, że będzie dążyła do zmiany przepisów. Obecnie, nawet przy ich lekkim zaostrzeniu, Żabce wciąż bardziej opłacałby się dotychczasowy system handlu. Gdyby udowodniono, że w jakiś sposób sieć nie przestrzega przepisów, kara może wynieść maksymalnie 2 tysiące złotych, lub 5 tys. w przypadku ponownego wykroczenia w ciągu dwóch lat.
Jakie jest więc proponowane wyjście? Szef PIH, Waldemar Nowakowski, w rozmowie z mediami wspomina, że chciałby całkowitego zakazania pracy w dni świąteczne, bez ustalania możliwych do wykorzystania luk. Ma to być działanie na zasadzie „albo wszyscy, albo nikt”.
Jak tego typu rozwiązania działają w innych krajach? W Niemczech zakaz handlu obowiązuje w niedziele i święta, jednak z wyłączeniem nie umów, a konkretnych grup produktów, jak pieczywo, nabiał i paliwo. Czas pokaże czy tego typu praktyka przyjmie się w Polsce i jaki będzie bilans strat i zysków. Pracownicy będą mieli „obowiązek” zasłużonego odpoczynku, jednak klienci musieliby nauczyć się robienia zakupów na zapas.