Doradca emerytalny – to najnowszy pomysł ZUS na wsparcie obywateli w podjęciu decyzji, czy warto przejść na obniżoną przez rząd PiS emeryturę. Okazuje się, że to strzał w dziesiątkę, ale czy faktycznie doradca emerytalny ma wpływ na decyzje Polaków?
Zakład Ubezpieczeń Społecznych nigdy nie miał dobrej prasy. Ogromna urzędnicza machina, zajmująca się obsługą zawsze za niskich emerytur czy rent, przejadająca miliardy złotych na fatalnie przeprowadzaną „informatyzację”, budziła w obywatelu przekonanie, że ten musi płacić ogromne pieniądze z tytułu składek na ubezpieczenie społeczne, nie dostając zbyt wiele w zamian. Mówiąc krótko: o dobry PR było ZUS-owi niełatwo. Ba, nawet wówczas, gdy Zakład działał w szczytnym celu i walczył z nadużyciami, łatwo było go przedstawić jako potwora. Jak np. w opisywanej przez nas historii o matce, której ZUS obniżył wynagrodzenie, by płacić niższy zasiłek:
Doradca emerytalny ZUS – pomoże wybrać, co się opłaca potencjalnemu emerytowi
Okazuje się jednak, że ZUS – jeśli chce – potrafi zrobić coś dobrego. Jak informuje Dziennik Gazeta Prawna, doradcy emerytalni pomogli już dwóm tysiącom Polaków w podjęciu decyzji, czy warto przejść na obniżoną przez rząd PiS emeryturę. Pilotażowa usługa, uruchomiona w dwóch placówkach (II oddział w Warszawie oraz oddział w Zabrzu), ma na celu ułatwienie życia obywatelom. Jak opisuje tę koncepcję ZUS:
Doradca wyjaśni klientom – potencjalnym emerytom – od czego zależy wysokość emerytury, a dodatkowo wyliczy w kalkulatorze emerytalnym wysokość prognozowanego świadczenia w zależności od wskazanego przez klienta momentu zakończenia aktywności zawodowej. Tym samym pośrednio doradcy podpowiedzą, kiedy warto skorzystać z uprawnień emerytalnych, tak by cieszyć się z wyższego świadczenia.
Od lipca usługa będzie dostępna w całym kraju – klientom pomoże blisko 600 doradców. Taka liczba nie powinna dziwić: z obniżonego wieku emerytalnego (60 lat dla kobiet, 65 dla mężczyzn) będzie mogło skorzystać nawet 330 tysięcy osób. Państwu natomiast z oczywistych przyczyn zależy, aby jak najwięcej osób pracowało po osiągnięciu minimalnego wieku uprawniającego do emerytury. Powód: mniej emerytów to mniejsze wydatki z budżetu na świadczenia dla nich. Jak jednak zauważa rzeczniczka prasowa ZUS na Dolnym Śląsku, pani Iwona Kowalska:
Zaledwie 15 proc. naszych respondentów stwierdziło, że po zasięgnięciu opinii doradcy i wyliczeniu hipotetycznej kwoty wypłaty odłoży czas przejścia na emeryturę. Ponad połowa ankietowanych napisała, że zamierza skorzystać z emerytalnych uprawnień, gdy tylko osiągnie wymagany wiek.
Nietrudno się domyśleć przyczyn takiego stanu rzeczy. Polskie emerytury nie są wysokie – i nie dotyczy to tylko piosenkarzy narzekających na kilkusetzłotowe świadczenia. Większość osób, które skorzystały z usługi „doradca emerytalny ZUS”, raczej nie wyszła z oddziału ZUS z uśmiechem na ustach i planami na kilkuletnie wakacje życia. Skoro emerytura będzie niska – to racjonalną decyzją jest jednoczesne pobieranie emerytury i dorabianie (w miarę możliwości) gdzieś na boku. Albo, po prostu, odpoczynek.
Niskie emerytury to nie przeszłość – to przyszłość. Wbrew pozorom – to ma sens
Przekonanie, że odprowadzamy ogromne składki (co nie do końca jest prawdą), a otrzymujemy niewiele w zamian, jest w naszym kraju powszechne. Być może zatem ma sens odejście od systemu składkowego („więcej odkładasz = masz wyższą emeryturę”) na system emerytur obywatelskich („każdemu po równo, a jak chcesz więcej – sam sobie odłóż”).
Jeśli tak się stanie, to nie zusowski doradca emerytalny, a doradca finansowy zdecydowanie przyda się każdemu z nas.