Jeszcze do niedawna polscy pracodawcy chętnie zatrudniali Ukraińców. Obecnie muszą jednak szukać pracowników spoza Europy, a wszystko przez rosnące wymagania naszych sąsiadów ze wschodu i wykorzystanie niemal całego potencjału tamtejszej siły roboczej. Polskie firmy nieoczekiwanie obrały zupełnie inny kurs i sięgnęły po chętnych z…Indii.
Wyeksploatowaliśmy Wschód
Kiedy polscy pracodawcy zaobserwowali mocny spadek zainteresowania ofertami pracy wśród rodzimych obywateli, byli zmuszeni poszukać pracowników z innych krajów. Naturalnym kierunkiem poszukiwań stał się Wschód, w szczególności Białoruś i Ukraina. Ukraińcy zresztą sami coraz chętniej wyjeżdżali do Polski, skuszeni możliwością nieporównywalnie większych zarobków. Z czasem jednak okazało się, że chętnych na przyjazd z Ukrainy do Polski jest coraz mniej, a liczba imigrantów zza wschodniej granicy ustabilizowała się. Przyczyn takiego stanu można szukać w wysokości wynagrodzeń – Ukraińcy, którzy pracują w Polsce, chcą zarabiać jeszcze więcej niż teraz. Z tego względu chętnie udaliby się na emigrację zarobkową dalej, do krajów Europy Zachodniej, a w szczególności do Niemiec. Nowych chętnych do pracy w Polsce przybywa niewielu; ci, którzy mieli przyjechać, zrobili to już wcześniej. Nagle okazuje się, że zainteresowanych pracą w polskich firmach (zwłaszcza produkcyjnych czy budowlanych) nie ma już nie tylko w Polsce, ale także na Ukrainie.
Hindusi ratunkiem dla polskich przedsiębiorców i…rządu
Pogłębiające się problemy związane z zatrudnieniem odpowiedniej liczby pracowników zmusiły przedsiębiorców do sięgnięcia po pracowników z nieco bardziej egzotycznych rejonów. Z informacji Dziennika Gazeta Prawna wynika, że nawet 25 tys. osób może w tym momencie czekać na wystawienie wizy pracowniczej upoważniającej do podjęcia zatrudnienia w Polsce – są to ludzie, którzy zostali już zrekrutowani przez polskie firmy, ale ze względu na przeciągające się procedury muszą uzbroić się w cierpliwość. Zainteresowanie ze strony Hindusów jest podobno tak duże, że nie wytrzymuje tego ani wydział konsularny w ambasadzie w New Delhi, ani serwery Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Z informacji dziennika wynika, że jednym z rozpatrywanych przez MSZ rozwiązań jest outsourcing wizowy, co miałoby przyspieszyć cały proces. Warto zresztą zwrócić uwagę na fakt, że pracownicy z Indii czy Nepalu mogą okazać się cenni także dla…rządu. Nie jest tajemnicą, że w sektorze budowlanym brakuje rąk do pracy, a to już wkrótce może być jedną z przyczyn potencjalnej katastrofy programu Mieszkanie Plus.
Co dalej?
Kierunki poszukiwań polskich firm jasno pokazują, że część polskich przedsiębiorstw woli szukać pracowników poza granicami kraju, nawet, jeśli ma to oznaczać poszukiwania na innym kontynencie. Najwięcej cudzoziemców pracuje w budownictwie, przetwórstwie przemysłowym, transporcie, handlu, gastronomii, a także w gospodarstwach domowych (dane z początku 2018r. na podstawie komunikatu Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej dotyczącego liczby wydanych pozwoleń na pracę dla cudzoziemców spoza UE). Niedługo może się jednak okazać, że nawet cudzoziemcy nie pokryją zapotrzebowania firm na nowych pracowników. Część polskich przedsiębiorców może wtedy stanąć przed dylematem – ograniczyć zatrudnienie na rzecz podwyższenia dotychczasowych płac czy może zmniejszyć zakres działalności lub zamknąć firmę? O tym powinniśmy przekonać się już wkrótce, jednak bez jakichkolwiek zmian systemowych (zwłaszcza w stosunku do przedsiębiorców) trudno liczyć na pozytywny rozwój wypadków.