Perwersyjna potrzeba rządu, by co trzy dni wprowadzać coraz mniej logiczne ograniczenia. I to chyba jedyne co robią w związku z koronawirusem

Gorące tematy Państwo Zdrowie Dołącz do dyskusji (2503)
Perwersyjna potrzeba rządu, by co trzy dni wprowadzać coraz mniej logiczne ograniczenia. I to chyba jedyne co robią w związku z koronawirusem

Chwaliłem rząd za podjęcie szybkich kroków w sprawie koronawirusa. I to był chyba mój błąd, bo ekipa rządzących się rozleniwiła. 

Postawa rządu w sprawie epidemii koronawirusa przypomina moją walkę z otyłością. Postanowiłem przejść na dietę i przez dwa tygodnie straciłem dwa tygodnie.

Źródłem prawa w Polsce stały się konferencje prasowe. Proces stanowienia wygląda w ten sposób, że o godzinie – przykładowo – 10.00 rano premier i minister przedstawiają pewne zasady, o godzinie 10.30 tłumaczą dziennikarzom, że z tymi zasadami to nie do końca tak, o 14.00 na stronie gov.pl pojawiają się apokryfy, które też kompletnie zmieniają wydźwięk konferencji prasowej, zaś o północy czytamy rozporządzenie, w którym też napisano coś innego, niż przez cały dzień mówiono. Konferencja prasowa jest zresztą równie dobrą metodą stanowienia prawa, co te rozporządzenia, gdyż spora część tamtejszych postanowień jest bezprawna. Mieliśmy na Bezprawniku całą analizę tego, że zakaz przemieszczania sięwprowadzany w obecnej postaci jest niekonstytucyjny.

Stanu nadzwyczajnego nie ma, bo pan życia i śmierci życzy sobie zorganizować wybory

Tak rażące – i bez cienia wątpliwości potrzebne – naruszanie wolności obywatelskich byłoby możliwe i prawnie uzasadnione w przypadku wprowadzenia jednego z konstytucyjnych stanów nadzwyczajnych: stanu klęski żywiołowej lub stanu wyjątkowego. To jednak z mocy prawa oznaczałoby przeniesienie terminu wyborów prezydenckich, na co politycy Prawa i Sprawiedliwości nie chcą się zgodzić. To znaczy jeden na pewno nie chce, a reszta nie ma wiele do gadania.

Wyobraźmy sobie, że jest 24 maja 2017 roku, właśnie z wypiekami czekamy na nowy odcinek Gry o Tron, a Adam Nawałka sprawia wrażenie faceta, który w Rosji zrobi minimum ćwierćfinał. I nagle rząd zamyka nam sklepy, galerie handlowe, każe chodzić po sklepie w rękawiczkach i trzymać się przynajmniej na dwa metry od żony. Co robimy? Krzyczymy głośno, że to jest druga Korea Północna, a rząd funduje nam ograniczenie konstytucyjnych praw obywatelskich.

Uczciwie trzeba przyznać, że ogłoszony stan epidemii gwarantuje władzy pewne uprawnienia i wprowadzane ograniczenia są co do zasady słuszne, ale nie jest to stan nadzwyczajny i zakres tych ograniczeń jest momentami zbyt szeroki. W konsekwencji – bezprawny.

Ja oczywiście jako obywatel doceniający powagę sytuacji, gotów byłbym na tę bezprawność przymknąć oko

Tyle tylko, że rząd od dwóch tygodni upaja się swoimi konferencjami prasowymi. Pierwsza z nich była rewolucyjna, radykalna, niezbędna. Kolejne – prawdopodobnie też, ale to już wydarzenia medialne.  Rząd w formie wątpliwych prawnie zakazów i nakazów wprowadza pomysły albo absurdalne (konieczność trzymania się na 2 metry od żony, z którą śpimy w jednym łóżku czy zakaz samodzielnego wychodzenia 17-letniego dziecka z psem), albo takie, które każdy rozsądny człowiek sam już od dawna realizuje w swoim własnym zakresie.

Oczywiście nie jesteśmy krajem, a może nawet gatunkiem, ludzi rozsądnych. Rezygnujemy z wolności, nasze biznesy padają, a ludzie z IQ 75 marnują to, urządzając grupowe schadzki w parku. I rozumiem, że kolejne konferencje prasowe rządu mają to zjawisko ograniczyć, choć moim zdaniem na takie decyzje był czas dwa tygodnie temu.

Przez ostatnie dwa tygodnie rząd stracił dwa tygodnie

Zasadniczo jednak pomijając konferencje prasowe, które tak naprawdę stanowią cykl aneksów do pierwszej konferencji premiera Morawieckiego, rząd wiele nie robi w celu rozwiązania kryzysu. Do kraju nadal ściągani są obywatele, którzy bezmyślnie tłoczą się na Okęciu, rujnując zarazem nasze cierpienia. Na skrzynkę e-mailową wpływają rozpaczliwe apele pracowników pewnego wielkiego amerykańskiego sklepu internetowego, który ma w naszym kraju swoje magazyny i tłoczy ludzi jeszcze bardziej, niż słynne lotnisko. W szpitalach brakuje wyposażenia, a na dodatek poszczególne oddziały są wyłączane jeden po drugim, ponieważ koronawirus rozprzestrzenia się po niezabezpieczonej i pozbawionej procedur służbie zdrowia. Oczywiście nie wolno o tym mówić.

W obecnej Polsce tylko jedną rzecz łatwiej stracić lekarzowi, niż życie w wyniku łatwego zakażenia wirusem. To praca, którą traci się natychmiastowo po narażeniu szpitalnej wierchuszce nietolerującej ujawniania lat zaniedbań. Z pogróżkami samorządowców i szpitali Bezprawnik jako medium mierzył się też osobiście.

Co na kolejnej konferencji? Obowiązkowe maseczki na balkonach? Nakaz skakania na jednej nodze, jeżeli w ostatnich 3 dniach zaobserwowaliśmy u siebie kaszel? W tle kolejnych konferencji prasowych w idiotyczny sposób precyzujących, że z żoną nie można wyjść na ulicę, ale można z 17-letnią konkubiną, chyba że ta ma rude włosy, to wtedy tylko z odległości metra, nie ma też żadnego sensownego planu dla biznesu, a przez „dla biznesu” rozumiem miliony ludzi zagrożonych utratą pracy. I z tym wnioskiem, odsyłając zarazem do mojego wczorajszego „Tarczą antykryzysową rząd nie robi łaski biznesowi, tylko sobie. Tylko przedsiębiorcy dzielą ich od milionów głodnych ludzi na ulicach” was zostawiam.