Mijająca kadencja to prawie wyłącznie zmiany w prawie dla dłużników. Ze świecą szukać ułatwień dla wierzycieli

Gorące tematy Finanse Państwo Dołącz do dyskusji (211)
Mijająca kadencja to prawie wyłącznie zmiany w prawie dla dłużników. Ze świecą szukać ułatwień dla wierzycieli

Jeżeli miałbym wskazać jedną grupę, która najbardziej zyskała podczas rządów Prawa i Sprawiedliwości, bez wątpienia wskazałbym dłużników. Każda kolejna nowelizacja prawa, zamiast ważyć interesy dłużników i wierzycieli, daje przesadne przywileje wyłącznie jednej z tych grup. Prześledźmy zmiany w prawie dla dłużników, które wprowadzono w tej kadencji.

Prawo i Sprawiedliwość od samego początku swojej kadencji rozpoczęło intensywne starania nad reformą prawa, która rozpoczęła tę przedziwną tendencję. Można by przypuszczać, że starożytna zasada pacta sunt servanda (umów należy dotrzymywać) na dobre zadomowiła się w świadomości prawnej mieszkańców naszego kontynentu. W końcu to absolutny fundament systemu prawnego, a odejście od tej zasady może być bardzo niebezpieczne. Z niezrozumiałych dla mnie powodów nasza władza postanowiła pójść w odmiennym kierunku. Prześledźmy wybrane zmiany w prawie dla dłużników, które wprowadzono w tej kadencji.

Zmiany w prawie dla dłużników – reforma komorników i egzekucji sądowej

Można powiedzieć, że zaczęło się niewinnie. Tuż po ostatnich wyborach PiS zapowiedział gruntowną reformę komorników sądowych i całego systemu egzekucji wyroków sądów. Plany padły na bardzo podatny grunt. Ciągnik spod Mławy wciąż jeszcze elektryzował opinię publiczną, podobnie jak kilka pojedynczych, ale głośnych przypadków afer z udziałem komorników. W tym miejscu warto przypomnieć, że po jednym z takich przypadków TVN przeprosił komornika za nierzetelny reportaż na temat, jak się potem okazało, stuprocentowo prawidłowo przeprowadzonych czynności. Reforma komorników 2019 ograniczyła się w gruncie rzeczy do przerostu i tak rozbuchanej do granic możliwości biurokracji. Jedną, dość krótką ustawę o komornikach sądowych i egzekucji zamieniono na dwie potężne ustawy (o komornikach oraz o kosztach komorniczych), które w wielu miejscach są ze sobą sprzeczne. Nowe ustawy komornicze to nic innego jak słowo nadzór odmieniane przez wszystkie możliwe przypadki.

Komornicy wcale nie dostali nowych narzędzi do szybszego i sprawniejszego odzyskiwania pieniędzy. Za przykład weźmy egzekucję z rachunku bankowego. W założeniu to najszybszy i najprostszy sposób egzekucji. W praktyce może minąć prawie miesiąc, zanim wierzyciel zobaczy swoje pieniądze. Najpierw bank blokuje środki na rachunku na okres 7 dni, dając czas dłużnikowi na wcześniejszą reakcję. Dopiero po tym terminie może przekazać pieniądze komornikowi, który z kolei ma 14 dni na wysłanie ich wierzycielowi.

Zmiany w prawie dla dłużników – reforma procedury cywilnej

Bardzo istotne zmiany z punktu widzenia dłużników, niesie za sobą nowelizacja kpc 2019. Zgodnie z nowymi zasadami dotyczącymi doręczeń korespondencji sądowej, zablokowanie niemal każdego procesu będzie bajecznie proste. Wystarczy ignorować przychodzącą pocztę z sądów. Wtedy sąd zarządzi doręczenie pozwu przez komornika, a ten będzie miał na to kolejne dwa miesiące. Potem wystarczy ignorować komornika, a sąd w następstwie zawiesi całe postępowanie. Na tym etapie to wierzyciel będzie musiał wykazywać albo inny, poprawny adres dłużnika, albo udowadniać, że ten faktycznie mieszka pod wskazywanym adresem. To oczywiście wiąże się z dodatkowymi kosztami wynajęcia, chociażby detektywa. Można się domyślać, że niewiele będzie spraw, w których taki wydatek będzie uzasadniony. W praktyce to nic innego jak zniechęcenie do dochodzenia swoich roszczeń na drodze sądowej.

Zmiany w prawie dla dłużników – ułatwienia w dostępie do szybkich pożyczek

Po egzekucji i dochodzeniu roszczeń na drodze sądowej przyszedł czas na ułatwienia w uzyskiwaniu pożyczek. Oczywiście odnosi się to w głównej mierze do firm pożyczkowych oferujących niewielkie kwoty. Banki dostosują się do nowej rzeczywistości i będą bardziej rygorystycznie podchodzić do kwestii zdolności kredytowej. Wiele osób woli więc udać się w stronę pożyczkodawcy, który nie zadaje zbędnych pytań, a więc do owianych złą sławą chwilówek. Te jednak na odsetkach nie zarabiają, bo przy pożyczkach rzędu kilkuset złotych zysk jest minimalny. Źródłem dochodu takich firm są wszelkiej maści koszty dodatkowe, a więc opłaty, marże, prowizje czy ubezpieczenia. Postanowiono więc ukrócić te praktyki. Ministerstwo Sprawiedliwości uznało, że chwilówki powinny zarabiać właśnie na odsetkach, a nie opłatach dodatkowych. Przygotowano więc projekt ustawy antylichwiarskiej, która znacznie obniża maksymalny poziom opłat dodatkowych do 10%. Ustawa antylichwiarska wciąż jednak nie została uchwalona i utknęła na etapie legislacyjnym. Być może ustawa zostanie uchwalona tuż przed wyborami.

Na korzyść dłużników przemawiają też inne drobne, ale liczne przykłady ich nadmiernej ochrony. Przykładem niech będą kwoty wolne od potrąceń z wynagrodzenia. W dalszym ciągu minimalne wynagrodzenie nie podlega w żadnym stopniu zajęciu. Taka ochrona była uzasadniona wiele lat temu, a obecnie ciężko się zgodzić z faktem, że wkrótce zarabiająca 7000 zł netto rodzina będzie nie do ruszenia przez komornika. Dodajmy do tego jeszcze jeden pomysł wprost z projektu ustawy antylichwiarskiej. Według pomysłodawców tego projektu egzekucja z nieruchomości dłużnika będzie dopuszczalna dopiero, jeżeli wartość długu  będzie wyższa niż 5% szacowanej wartości nieruchomości. Sprytnie kalkulujący dłużnik będzie mógł bezkarnie zaciągać nawet spore zobowiązania bez nawet najmniejszych konsekwencji.

To tylko niektóre, największe zmiany w prawie dla dłużników, które wprowadzono w tej kadencji. Tymczasem ze świecą szukać podobnych rozwiązań, które ułatwią wierzycielom dochodzenie swoich należności. To zupełnie niezrozumiałe biorąc pod uwagę fakt, że zatory płatnicze są jedną z największych bolączek naszej gospodarki. Niestety nic nie wskazuje na to, żeby cokolwiek miało się w tej kwestii zmienić. Wierzyciele są zwyczajnie pozostawieni sami sobie.