GITD nie może karać mandatami.
Mandaty z fotoradarów to zmora sporej rzeszy kierowców, zarówno amatorów, jak i zawodowców. Niewielu kierowców jednak wie, że Główny Inspektorat Transportu Drogowego (GITD) nie ma uprawnień do karania mandatami. Sprawę potwierdziło pismo, które od Magdaleny Kot, Naczelnika Wydziału Postępowań Centrum Automatycznego Nadzoru Nad Ruchem Drogowym otrzymał jeden z kierowców, który złożył wniosek o umorzenie toczącego się wobec niego postępowania.
O sprawie poinformowały Polsat News i portal Anuluj Mandat, który wszedł w posiadanie dokumentu wysłanego do jednego z kierowców, wobec którego toczyło się postępowanie, przez panią Magdalenę Kot, Naczelnika Wydziału Postępowań Centrum Automatycznego Nadzoru Nad Ruchem Drogowym.
Pismo to jest odpowiedzią na złożenie przez kierowcę wniosku o umorzenie postępowania toczącego się wobec niego. Pani Naczelnik odrzuciła wniosek, argumentując, że jest on przedwczesny i skierowany do niewłaściwego organu, gdyż GTID nie ma uprawnień do umorzenia postępowań w sprawach o wykroczenie, ponieważ nie ma ich także do wszczynania takich postępowań. Uprawnienia takie ma jedynie sąd.
Co ciekawe, sąd nie może wszcząć sprawy o wykroczenie, gdyż najpierw musi zostać wszczęte postępowanie przez odpowiedni, uprawniony do tego organ. Przy postępowaniu mandatowym wystawiany jest właśnie mandat z możliwością odwołania się w terminie dni siedmiu albo wnioskiem o ukaranie przez sąd lub umorzeniem sprawy. Nie raz słyszeliśmy hasło „czy przyjmuje Pan/Pani Mandat, czy mam skierować sprawę do sądu?”
Jak się okazuje, wezwania właścicieli pojazdów, które zostały zarejestrowane przez fotoradary, do wskazania kierującego pojazdem w tym czasie, mandaty i inne, mogą być traktowane jako bezprawne. Na portalu Anuluj Mandat posunięto się nawet do stwierdzenia, że jest to jawne wyłudzenie lub jego próba.
O tym, że działania GTID mogą być bezprawne wypowiadali się przed kamerą SuperStacji prawnicy. Nie każdemu jednak chce się pisać odwołania, walczyć z systemem i zazwyczaj tego typu sprawy kończą się opłaceniem mandatu.
Przy każdym temacie dotyczącym karania kierowców za przekroczenie prędkości pojawiają się głosy, że ograniczenia prędkości i fotoradary stawiane są często w miejscach, gdzie jeździć można szybciej, bez narażania siebie i innych uczestników ruchu na szwank, a mandaty wystawiane za ignorowanie tychże znaków są żerowaniem na kierowcach i nabijaniem kasy Państwu.
Ciekawi mnie ilu kierowców złapanych na przekroczeniu prędkości przez policję lub uwiecznionych przez aparat fotoradaru faktycznie odwołało się od mandatów albo wystąpiło z wnioskiem o umorzenie. Może wypowiedzą się na ten temat nasi czytelnicy?