Harry Potter to jeden z najpopularniejszych cykli literackich. Sam przeczytałem wszystkie części po wielokroć. Jak prawie każdy czytelnik marzyłem o życiu w uniwersum stworzonym przez J. K. Rowling. Ale odkąd nabrałem jako takiej świadomości prawnej, nie chciałbym tam żyć.
Akcja cyklu przygód młodego czarodzieja dzieje się w latach 1991–1998 w Wielkiej Brytanii. Historii prawa i ustroju tego kraju liczne badania i publikacje poświęcił prof. Kazimierz Baran. Po lekturze Z dziejów prawa karnego Anglii tego autora stwierdzam, że Wielka Brytania pod względem prawa karnego materialnego i procesowego zawsze wyprzedzała kontynent. Bowiem kontynentalna Europa przez wieki miała bardzo surowy system prawa, oparty o tortury, szafowanie karą śmierci i brak gwarancji procesowych. Nieprzypadkowo europejscy myśliciele oświeceniowi, krytycy nadmiernej surowości prawa karnego, odwoływali się do wzorców brytyjskich.
Wielka Brytania przed kontynentem
Oto kilka najbardziej postępowych przykładów z historii prawa angielskiego i brytyjskiego.
- Szybko zaczęło hołdować formalnej definicji przestępstwa (którą interpretowano ściśle, co łagodziło surowość prawa – dzięki takiej interpretacji, mimo że niby za każdą zbrodnię groziła kara śmierci, w XIV w. tylko 22% skazanych za zbrodnie zostało straconych, a na przełomie XVII w. i XVIII w. tylko 10%).
- Od 1215 r. każdy był i jest sądzony przez równych sobie.
- Brak legalnej teorii dowodów, która w razie pełnego dowodu obligowałaby ławę przysięgłych do wymierzenia kary śmierci.
- Instytucja świadka obrony i zasada no corpse no murder kilkaset lat przed kontynentem.
- Docenianie prewencji, gdy na kontynencie chodziło tylko o retrybucję.
- Tortury były wyjątkiem, nie regułą.
- Mimo braku formalnej konstytucji istnieją akty prawne gwarantujące prawa i wolności, takie jak Wielka Karta Swobód z 1215 r., Habeas Corpus Act z 1679 r. czy Karta Praw z 1689 r.
- Kontradyktoryjny model procesu karnego w czasach, gdy na kontynencie obowiązywał model inkwizycyjny, cechujący się pomieszaniem z poplątaniem ról procesowych oskarżyciela i sądu.
Próby wprowadzenia zamordyzmu przez Tudorów i Stuartów (Izba Gwiaździsta, mord sądowy na Annie Boleyn) były wyjątkiem, a nie, jak na kontynencie, regułą.
Harry Potter i Magiczny Totalitaryzm
Harry Potter i reszta czarodziejów żyjących na kartach powieści J. K. Rowling nie są poddanymi Korony Brytyjskiej. Bowiem czarodzieje żyjąc w ukryciu przed mugolami (czyli obywatelami niemagicznymi) wytworzyli równoległe struktury władzy w postaci Ministerstwa Magii. Dzieje tej instytucji pełne są bezprawia i zamordyzmu. I to nie w czasach krwawego króla Henryka VIII, a w latach 80. i 90. XX wieku. Oto parę przykładów z książek. Kto jeszcze nie czytał Harry’ego Pottera, proszony jest o wyjście. Będą bowiem spojlery.
- Syriusz Black trafił do Azkabanu za zbrodnię popełnioną przez kogoś innego. Oczywiście, pomyłki sądowe zdarzają się wszędzie. Ale jak mówił sam Syriusz, trafił do więzienia bez sądu. W głośnej na cały kraj sprawie nie stanął przed sądem. Na karę dożywotniego pozbawienia wolności skazał go w drodze decyzji ministerialny urzędnik Barty Crouch.
- Wspomniałem o Azkabanie. Było to więzienie, przy którym okryty złą sławą Zakład Karny w Sztumie czy londyńskie Newgate były rajem na Ziemi. Strażnikami w Azkabanie byli dementorzy, istoty wysysające z człowieka jakąkolwiek radość życia i wzbudzające u nich złe wspomnienia.
- Sam Harry Potter dwukrotnie został oskarżony o naruszenie zasad tajności, tj. o używanie czarów przy mugolach. Za pierwszym razem zrobił to w jego obecności domowy skrzat, ale winnym uznano Harry’ego. Za drugim razem Harry działał w obronie koniecznej (nota bene przeciwko wspomnianym w pkt. 2 funkcjonariuszom państwowym) i stanął za to przed Wizengamotem. I tak miał szczęście, bo wcześniej chcieli mu zniszczyć różdżkę bez procesu.
- Przy okazji widzimy, że już w latach 90. czarodziejski rząd śledził najdrobniejszy ruch obywateli. Dzisiaj służby nas inwigilują, ale to dwadzieścia lat później i nadal jednak mają ograniczenia natury technologicznej.
- Tyle szczęścia, co Harry Potter w pkt. 3, nie miał półolbrzym Hagrid, gdyż 50 lat wcześniej został pomówiony o otwarcie Komnaty Tajemnic, w wyniku czego jako 13-latek został wyrzucony ze szkoły, a jego różdżka raz na zawsze zniszczona. Zatem uczyniono z niego dożywotnio obywatela drugiej kategorii bez sądu, jedynie decyzją dyrektora szkoły, bez możliwości odwołania.
- Samowolka nauczycieli Hogwartu, jakiej ofiarą padł nieraz Harry Potter i jego przyjaciele, to temat na oddzielny artykuł. Nie będę się tu nad nimi znęcał, bowiem akcja dzieje się w latach 90. A w brytyjskich szkołach dopiero w 2003 r. zniesiono kary cielesne. Że o innych przejawach łamania praw uczniów nie wspomnę, a były one bolączką polskiego szkolnictwa, kiedy jeszcze ja chodziłem do szkoły.
- Skrzaty domowe były niewolnikami bez jakichkolwiek praw. Uśmiech może budzić działalność Hermiony na rzecz ich emancypacji, ale gdy przyjrzeć się temu bliżej widzimy, że była ona po prostu czarodziejską abolicjonistką. Obdarzone ludzkimi cechami skrzaty nie miały żadnych praw ponad 160 lat po zniesieniu niewolnictwa w Imperium Brytyjskim.
A to wszystko nie licząc siódmego tomu i okresu rządów Voldemorta…